Obóz uchodźców prowadzony przez agencję UNRWA, podlegającej ONZ, w mieście Chan Junus, miał zostać ostrzelany w środę przez izraelski czołg. W wyniku ataku zginęło 9 osób. Jak podaje Reuters, Siły Obronne Izraela zaprzeczają, że doszło do ostrzału. W sprawie trwa śledztwo.

Ostrzał obozu UNRWA miał nastąpić w wyniku trwających walk z bojownikami Hamasu. Jak przekazują przedstawiciele agencji, jest to "akt będący rażącym pogwałceniem prawa wojennego".

Armia Izraela powiadomiła, że w aglomeracji doszło do starć z terrorystami. Mieli oni zostać zabici, a ich broń zabezpieczona.

Od początku grudnia trwają krwawe walki w palestyńskim mieście Chan Junus. Tylko w ciągu ostatniej doby zginęło tam co najmniej 50 Palestyńczyków - poinformował resort zdrowia Strefy Gazy.

Wspólnota międzynarodowa apeluje do Izraela

Od dłuższego czasu zachodni politycy, m.in. Joe Biden, apelują do władz w Tel Awiwie o ograniczenie ofiar w ludności cywilnej Strefy Gazy. Niedawno do apeli dołączyła się Kajsa Ollongren, minister obrony Holandii. 

Izrael musi doprowadzić do zmniejszenia liczby ofiar cywilnych w Strefie Gazy, poprzez prowadzenie ukierunkowanych ataków na Hamas. Ponadto władze w Tel Awiwie powinny zezwolić na większe dostawy pomocy dla Palestyńczyków - przekazała minister po rozmowie ze swoim izraelskim odpowiednikiem, Joawem Galantem.

Zarówno Izraelczycy, jak i Palestyńczycy mają prawo do bezpiecznego życia - dodała.

Zdaniem władz Izraela, wojsko wielokrotnie przedstawiało zdjęcia, nagrania i zeznania wskazujące, że Hamas celowo prowadzi operacje w rejonie szkół, szpitali, meczetów i budynków mieszkalnych. Często wykorzystuje również ośrodki dla uchodźców. Stąd mają częściowo wynikać ofiary cywilne.

Jak przekazują agencje prasowe, w bitwie o Chan Junus Izrael ostrzeliwuje także szpitale i schrony, gdzie według IDF mają ukrywać się bojownicy Hamasu.

Zdaniem zachodnich polityków konieczna jest deeskalacja i zawieszenie broni, ponieważ konflikt może się rozszerzyć na cały region.