Izrael zbombardował cele w Libanie w odwecie za atak terrorystycznej grupy Hezbollah na izraelskie miasto Safed, w którym zginęła jedna osoba, a siedem zostało rannych. Ostrzał Izraela sięgnął rejonów położonych dalej na południe od granicy libańsko-izraelskiej.

Izraelskie Siły Obronne (Cahal) przeprowadziły atak odwetowy za poranny ostrzał Hezbollahu na północy kraju. 

Na granicy Libanu i Izraela od 7 października dochodzi do systematycznej wymiany ognia. Poranne ostrzały były jednak bardziej śmiercionośne niż zazwyczaj.

Saudyjski kanał telewizyjny Al Arabiya poinformował, że celem Hezbollahu była baza sił powietrznych Izraela w rejonie góry Meron i baza armii. Libańskie siły bezpieczeństwa podają, że ofiarami bombardowań są trzy lub cztery osoby

Z kolei kanał informacyjny al-Majadin, powiązany zarówno z Iranem, jak i Hezbollahem, przekazał, że zginęła kobieta i jej dwóch synów, a "wiele osób jest rannych".

Powołując się na źródła w libańskich siłach bezpieczeństwa, AFP pisze, że zginęło czworo ludzi, a dziewięcioro jest rannych.

Walki Izraela z Hezbollahem trwają od początku wojny

Z powodu ostrzału po obu stronach ginęli cywile, poległo również około 200 członków Hezbollahu.

We wtorek przywódca Hezbollahu Hasan Nasrallah zapewnił, że jego organizacja "nie zaprzestanie ofensywy granicznej przed zakończeniem wojny w Gazie".

Hezbollah jest potężną siłą: amerykański "New York Times" opisał go przed dekadą jako "milicję wyszkoloną jak armia i wyposażoną jak państwo".

Szacunki izraelskie wskazują, że Hezbollah dysponuje ponad 150 tys. rakiet., w tym ok. 40 tys. rakiet krótkiego zasięgu (15-20 km), około 80 tys. średniego zasięgu (30-300 km), a także ograniczona liczba pozyskanych z Syrii rakiet dalekiego zasięgu, które mogą razić cele w zasięgu 700 km.

Ponadto w skład szyickiego Hezbollahu wchodzi od 50 do 100 tys. żołnierzy i rezerwistów oraz elitarna jednostka komandosów Radwan, doświadczona w walkach w Syrii, licząca ponad 2,5 tys. bojowników.