"Jeżeli uczeń zna język angielski, to tydzień wystarczy na poznanie technik egzaminacyjnych. Natomiast na pewno nie jest wystarczająco, aby przygotować się do egzaminu. Egzamin - zwłaszcza zaawansowany z języka angielskiego, wymaga pewnej biegłości w języku. Ten ostatni tydzień warto wykorzystać na sprawdzenie, czy przede wszystkim umie się dokładnie odczytywać instrukcje" - podpowiada Ewą Klimontowicz, nauczycielka języka angielskiego ze Społecznego Gimnazjum nr 7 w Krakowie.

Maciej Grzyb: Dużo słuchać i dużo czytać po angielsku?

Ewa Klimontowicz: W tym momencie mogę tylko radzić, że jeżeli to mają być filmy angielskie rozrywkowe, to lepiej ich słuchać bez dubbingu, czyli w języku angielskim. Można ewentualnie korzystać z napisów, ale też w języku angielskim. To wpływa na ogólną znajomość języka. Nie wiem, czy wpłynie to na zrozumienie tekstów słuchanych na egzaminie - może jednak trochę rozluźnić, a to też jest bardzo ważne.

A czy książki też czytać w języku angielskim?


Myślę, że każda szkoła praktykuje czytanie tekstów w języku angielskim. Jeżeli tylko uczeń jest w stanie, to ja bym bardzo zalecała czytanie tekstów w języku angielskim, choćby się miało startować od uproszczonych, a przechodzić chociażby do książki "Harry Potter" po angielsku.

Z kolegami też tylko po angielsku trzeba rozmawiać?

Nie, to jest sztuczność, raczej nie wyjdzie. Jeżeli mamy rodzinę za granicą, to warto młodzież szkolić przy życzliwości krewnych. Natomiast koledzy między sobą: Polak z Polakiem - nie wyjdzie. To nawet mnie na studiach nie wyszło.

To może korzystać z komunikatorów i z kolegami zza granicy rozmawiać po angielsku?

Wydaje mi się, że uczniowie już to robią. Wbrew pozorom - gry internetowe, zwłaszcza - playing games, wtedy kiedy się wciela w jakąś rolę - jeżeli to nie są tylko "strzelanki" i są pod kontrolą rodziców, to mogą pozytywnie wpływać na znajomość języka u uczniów. Bardzo dużo słownictwa zapamiętuje się z takich gier. I młodzież tak to właśnie robi. Jeżeli tylko mają znajomych zagranicą, komunikują się z nimi w języku angielskim, to starają się upraszczać. Świadczy o tym choćby fakt, że doskonale opanowali SMS-owe skróty, pisanie "u" zamiast "you", pisanie czwórki zamiast "for". To mają perfekcyjnie opanowane, przynajmniej nasi uczniowie.

Czyli jeśli mamy znajomych za granicą, warto się do nich odezwać i wymienić choćby kilka zdań codziennie, żeby sobie znajomość tego angielskiego przećwiczyć?

Zawsze warto, nie tylko z okazji egzaminu.

Powtarzamy słówka?

To zależy od osobowości ucznia. Jeżeli to wpływa uspokajająco na ucznia, a czasami są uczniowie, dla których to jest uspokajająca metoda uczenia się, to nie ma zakazu. Ale żeby siedzieć godzinami i powtarzać słówka? Nie - bo człowiekowi odejdzie ochota do pisania egzaminu.

Czasy?

Podstawowe. Też znowu, jeżeli w uczniu siedzi jeszcze ciekawość świata, ale proszę zwrócić uwagę - teoretycznie mówimy o egzaminie, a ja cały czas mówię o poszerzaniu znajomości języka. Egzamin, zdawanie egzaminu to jest technika, natomiast to, co jest istotne w dzisiejszych czasach, to jest poszerzanie funkcjonalnej znajomości języka, umiejętności porozumienia się owszem, bogactwa słownikowego, jak najbardziej umiejętność używania czasów podstawowych. Te bardziej skomplikowane spotkamy czytając literaturę i niewielkie są szanse, żebyśmy użyli słynnego czasu zaprzeszłego w takiej zwykłej rozmowie z kolegą. "Byłbym był to zrobił" - no ilu z nas to teraz powie?

Ćwiczyć wypracowania, ćwiczyć pisanie po angielsku?

Wypracowania egzaminacyjne warto sobie przećwiczyć. Dobrze jest sobie uświadomić, że egzaminator będzie oceniał w wypracowaniu odniesienie się do poleceń i rozszerzenie poleceń. Najprościej to zapamiętać - do każdego polecenia, czyli do każdej tzw. kropki - dwa zdania na dwa drobne tematy. I jeżeli na przykład - tutaj widziałam dużo błędów - jest polecenie: "opisz, jak rodzice zareagowali", to zdanie: "rodzice nie zareagowali" - nie jest odpowiedzią. Po prostu to mówi o braku reakcji. Pamiętać trzeba, że egzamin nie jest spowiedzią. Tam nie trzeba pisać prawdy i tylko prawdy, a nawet całej prawdy. Wystarczy wyobrazić sobie sytuację, wyobrazić, co mogłoby zaistnieć. Najprościej byłoby napisać: "rodzice się zdenerwowali i ukarali mnie". Mamy dwa elementy, sprawa jest załatwiona, przekazaliśmy wiadomość.

Czy warto na przykład przećwiczyć pisanie listów, jakiegoś krótkiego wypracowania?

Mówiąc szczerze, warto zaglądnąć do któregoś z wielu korepetytoriów, czy zbiorów testów i napisać kilka wypracowań. Przede wszystkim umiejętność przekazywania wiadomości w formie pisemnej, na piśmie, to jest bardzo istotne.

Słownictwo?

Oczywiście, jeżeli piszemy w warunkach domowych, to możemy zajrzeć do słownika czy do zeszytu. A więc prawdopodobnie użyjemy bogatszego języka niż w normalnej sytuacji egzaminacyjnej. Jeżeli to przećwiczymy, zwiększamy zdecydowanie szansę, że skomplikowany zwrot przyjdzie nam na myśl podczas egzaminu. Gramatykę powtarzamy o tyle, że jeżeli piszemy list i piszemy o przeszłości, to dobrze by było znać czasy przeszłe, a nie używać czasu teraźniejszego, a nie w ogóle wypowiadać się w formie bezokolicznikowej: "moja musieć napisać egzamin".

Proszę podać kilka takich najczęstszych błędów, jakie popełniają gimnazjaliści pisząc test.

Pierwszy i podstawowy błąd - nie czytają dokładnie instrukcji. W związku z czym wykonują zadanie egzaminacyjne tak, jak im się wydaje, a nie tak, jak było w instrukcji. To jest najpoważniejszy błąd i jeżeli się nie nauczą tego, to przewiduję problemy na maturze. To jest absolutnie podstawowa rzecz. Inne błędy? No cóż, jeżeli piszemy wypracowania na temat bliski sercu, to temat potrafi ich pochłonąć tak, że nie ograniczą liczby słów do stu i jeżeli utworzą coś na dwieście słów, no to niewątpliwie błędów tam będzie mrowie. Poza tym, jeżeli jest to bardzo bliski sercu temat, bardzo łatwo zapomnieć o użyciu podmiotu i orzeczenia i to się niestety zdarza. To druga sprawa. Trzecia sprawa - bardzo dużo młodzieży w tej chwili ma problem z koncentracją, a niestety okres pisania zadań z zakresu rozumienia tekstu słyszanego, jest ograniczony. Czytamy polecenie, słyszymy, w tym czasie zaznaczamy, słyszymy drugi raz, w tym czasie poprawiamy i nic więcej. Teoretycznie jest dużo czasu, ale jak się dziecko rozproszy - nie bardzo jest się w stanie pozbierać potem już przy słuchaniu. W ten sposób traci się najwięcej punktów w części "rozumienie tekstu słyszanego".