Żłóbki, bombki, choinki, dekoracje w oknach, światełka, Gwiazdor czy Święty Mikołaj. Jeśli macie wrażenie, że wszędzie jest świąteczny wystrój, to my zabieramy was dzisiaj w miejsce, gdzie jest tego dużo więcej – do Muzeum Bożego Narodzenia. Jedyne takie w Europie działa w niemieckim miasteczku Rothenburg ob der Tauber, dokąd wybrał się reporter RMF FM Adam Górczewski.

Muzeum Bożego Narodzenia powstało w roku 2000 w miasteczku Rothenburg ob der Tauber. Na północy Bawarii leży jedna z najpiękniejszych i najczęściej odwiedzanych miejscowości w Niemczech. Wiele budynków pamięta tu średniowiecze. Panuje bajkowy klimat. Nawet najgłośniejsze w historii Rothenburga wydarzenie też brzmi jak bajka.

W siedemnastym wieku protestancki Rothenburg zdobył katolicki generał. Zdesperowany burmistrz wręczył mu trzylitrowy dzban wina, a generał powiedział, że oszczędzi miasto jeśli ktoś ten dzban opróżni jednym haustem. Zrobił to sam burmistrz, ratując miasto od zniszczenia.

Dzisiaj wino też się leje, ale w okolicach Bożego Narodzenia najczęściej grzane. Na przepięknym świątecznym jarmarku tętni życie, a prędzej czy później każdy trafia do charakterystycznego budynku skrywającego Muzeum Bożego Narodzenia.

Założyli je właściciele firmy produkującej i sprzedającej dekoracje bożonarodzeniowe. Muzeum zajmuje piętro nad jednym z największych sklepów z takim asortymentem. Pod marką Käthe Wohlfahrt sprzedawane są dekoracje okienne, wiatraczki, figurki pykające różnymi zapachami (piernikowy, cynamonowy), piramidki, dziadki do orzechów czy oczywiście bombki, figurki i co tylko można na choince powiesić. Jest tu 30 tys. produktów - przede wszystkim „made in Germany”, ale na dział bombek dopuszczeni zostali producenci z całego świata, w tym z Polski. 

Przez kilkanaście lat udało się uzbierać mnóstwo eksponatów i stworzyć z nich niesamowitą historię zmian Bożego Narodzenia. Zaraz przy wejściu stoi żłóbek stworzony przez górników i odtworzone najstarsze choinki, bo właśnie te dwa elementy pojawiły się najwcześniej i miały największe znaczenie. W żłóbku musieli być główni bohaterowie, czyli Jezus, Maryja i Święty Józef. Obok nich ludzie ustawiali i pasterzy, których obecności można się domyślać i choćby górników, których na pewno w Betlejem nie było, ale to bawarskie rodziny górnicze wiele wysiłku i czasu poświęcały na przygotowanie żłóbków.

Choinki ozdabiano kiełbasami i winem

Najstarsze choinki dekorowane były tym, co było w otoczeniu, czyli jabłuszkami, słodyczami, ciasteczkami czy orzechami. Rysunki pokazują, że w XVII wieku na choince wisiały też kiełbasy, szynka, a nawet wino czy sery. Najstarsza wzmianka o udekorowanej choince pochodzi z 1521 roku.

Oświetlenie na choinkach pojawiło się najpierw w kościołach. W średniowieczu pszczeli wosk był za drogi, by każdy mógł sobie na niego pozwolić, dopiero w drugiej dekadzie XIX wieku odkryto parafinę i stearynę, co pozwoliło na rozjaśnienie domowych drzewek. Na początku było to dość niebezpieczne, bo ledwo trzymające się świeczki zsuwały się, spadały i powodowały czasami pożary. Dlatego pół wieku później opatentowano pierwsze uchwyty do świeczek.

Także w XIX wieku na gałązkach choinek zaczęły pojawiać się figurki robione z kartonu. Najczęściej były to zwierzęta. Oprócz tych europejskich z bezpośredniego otoczenia na choinki weszły słonie, wielbłądy czy krokodyle – czas świąt pozwalał na edukację. Rodzice pokazywali dzieciom, jak wyglądają także egzotyczne zwierzęta.

Potem rozwinęła się trwająca do dziś moda na szklane bombki. W muzeum można zobaczyć, jak były dmuchane pierwsze (w 1831 roku sprzedano w Niemczech pierwszą szklaną bombkę; przynajmniej o takiej sprzedaży mówi najstarszy zachowany dokument) takie egzemplarze. Można też prześledzić zmianę techniki i wzorów. Tu także rządziły zwierzęta i dary natury nawiązujące do najstarszych, naturalnych ozdób – jabłek czy grzybów.

Wrażenie robi kilkaset stojaków pod choinki. Jedne bogato zdobione, inne rzeźbione. Jest też taki z pozytywką. Postawiona na nim choinka mogła się kręcić, a poza czasem Bożego Narodzenia można było ustawić na nim coś innego i puszczać inne melodie niż kolędy.

Osobny dział to Weihnachtsmann. W dosłownym tłumaczeniu to "Pan od Bożego Narodzenia". Obok Dzieciątka Jezus i Świętego Mikołaja roznosi niemieckim dzieciom prezenty. Jak przez wieki zmieniał się jego wizerunek i jak przyczynił się do powstania postaci Santa Claus – wszystko jest tu opisane i pokazane, włącznie z jego pomocnikami, którzy zazwyczaj odpowiadali za wręczanie rózg – bo Weihnachtsmann czy Mikołaj rozdają prezenty grzecznym dzieciom, a ktoś musiał karać te nieposłuszne i krnąbrne.

Dziwnym dla nieznających niemieckiej kultury może być nagromadzenie piramidek. W czasach kiedy nie każdy mógł sobie pozwolić na choinkę pełniła ona rolę połączonych żłóbka i choinki. Z czasem wątków na coraz większych piramidach świątecznych przybywało. W oparciu o proste zasady fizyki piramidy kręcą się napędzane ciepłym powietrzem ze świeczek.

Są jeszcze adwentowe kalendarze, kartki świąteczne, pozytywki, figurki buchające aromatami świątecznymi. W tym wszystkim można znaleźć udokumentowaną historię i zrozumieć zmiany jakie zachodziły przez wieki w tradycji bożonarodzeniowej. Można też poczuć klimat świąt, bo właśnie wszelkie ozdoby poważnie na ten klimat wpływają.

(jad)