Jestem jedynym członkiem komisji poza podejrzeniami w sprawie przecieku zeznań Ryszarda Sobiesiaka do mediów - twierdzi Mirosław Sekuła przewodniczący hazardowej komisji śledczej. W sobotę "Rzeczpospolita" opublikowała fragmenty zeznań biznesmena złożone w prokuraturze; różnią się one od wyjaśnień składanych przez polityków PO przed hazardową.

Śledztwo w sprawie wycieku zapowiedziała już warszawska prokuratura. "Wyprzedził" ją jednak przewodniczący sejmowej hazardowej komisji, który przeprowadził własne dochodzenie. Sprawdził w kancelarii tajnej, kto jest wpisany w księdze wejść i w tak zwanej książce zapoznań z zeznaniami Ryszarda Sobiesiaka.

Z dokumentów wynika, że osobiście czytali je Bartosz Arłukowicz z Lewicy i Zbigniew Wassermann z Prawa i Sprawiedliwości. Zapoznało się także z nimi sześciu asystentów śledczych, wszystkich posłów, poza asystentem samego Sekuły.

Do przecieku więc doszło. Najgorzej, że tuż przed samym przesłuchaniem Sobiesiaka- mówi Mirosław Sekuła w rozmowie z reporterem RMF FM: Mariuszem Piekarskim. Niewątpliwie doszło do przestępstwa. Popełniła je tylko ta osoba, która te informacje miała - dodaje.

Czy do wycieku doszło w komisji, musi teraz ustalić prokuratura. Ale jest też możliwość , że stało się to w samej prokuraturze, celowo dopiero wtedy, kiedy materiał dotarł do komisji i zapoznali się z nim posłowie.

Sobiesiak został wezwany na przesłuchanie przed komisją śledczą na 11 lutego, a jego córka - na 19 lutego. Marcin Rosół powinien stawić się w Sejmie 18 lutego.