Zażalenie do sądu na przeszukania CBA w siedzibie Najwyższej Izby Kontroli zostało w piątek wysłane pocztą – poinformował kierownik wydziału prasowego Izby, Zbigniew Matwiej. Złożenie zażalenia zostało zapowiedziane po piątkowym spotkaniu Mariana Banasia z marszałek Sejmu Elżbietą Witek.

Do spotkania doszło na wniosek szefa NIK po tym, gdy w środę CBA przeprowadziło przeszukania na potrzeby śledztwa w sprawie oświadczeń majątkowych i deklaracji podatkowych Banasia. CBA weszło m.in. do siedziby NIK, w tym do gabinetu szefa Izby.

Po spotkaniu Witek poinformowała, że w jej opinii, a także w opinii Biura Analiz Sejmowych, o którą poprosiła w trybie pilnym, nie została naruszona konstytucja, a immunitet formalny nie chroni miejsc czy pomieszczeń, tylko osobę fizyczną.

NIK idzie w zaparte

Z kolei biuro prasowe NIK poinformowało, że prezes Izby podtrzymuje swoje stanowisko w zakresie przeprowadzenia przeszukania w siedzibie NIK bez wcześniejszego uchylenia immunitetu. Jak podano, stanowisko opiera się na opinii zleconej przez Biuro Analiz Sejmowych z 23 lipca 2014 r., że wobec osoby, której przysługuje immunitet, nie wolno podejmować takich czynności. Zapowiedziało złożenie zażalenia do sądu na przeszukanie i nie wykluczyło dalszych kroków prawnych.

W poniedziałek Matwiej potwierdził, że zażalenie z datą piątkową zostało wysłane do sądu.

Rodzina Banasia też podejmuje kroki prawne

Odrębne kroki prawne w imieniu Mariana Banasia i jego rodziny podejmie też jego pełnomocnik mec. Marek Małecki. Naruszenie przez prokuraturę i agentów CBA immunitetu prezesa NIK, a także tajemnicy kontrolerskiej - to podstawy zażalenia. Dokument jeszcze dziś ma trafić do sądu rejonowego w Białymstoku.

Według mecenasa Marka Małeckiego, pełnomocnika Banasia, pomieszczenia służbowe prezesa NIK są chronione immunitetem, który obejmuje urzędnika. Prawnik ujawnił też, że podczas przeszukania w biurze i w mieszkaniu Mariana Banasia agenci CBA skopiowali zawartość służbowej komórki prezesa, zabrali jego służbowy komputer oraz notatki.

Materiały dotyczące spotkań z pracownikami, ustalenia poszczególnych działań prezesa NIK-u, ustalenie priorytetów dla NIK-u nie ma nic wspólnego z tym, czego szukała prokuratura i CBA - powiedział prawnik.

A według mecenasa Małeckiego te materiały są objęte tajemnica kontrolerską. "Nikt tej tajemnicy nie znosił" - dodał pełnomocnik Mariana Banasia.

Śledztwo na wniosek posłów

Śledztwo, w którego ramach CBA przeprowadziło przeszukania, zostało wszczęte na początku grudnia ub.r. Podstawą były wówczas trzy zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które wpłynęły do białostockiej prokuratury od grupy posłów opozycji, w tym m.in. os posła Jana Grabca (Koalicja Obywatelska), Generalnego Inspektora Informacji Finansowej i Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Śledztwo dotyczy m.in. złożenia fałszywych oświadczeń o stanie majątkowym i podania nieprawdy co do wysokości posiadanych zasobów pieniężnych oraz innych dodatkowych danych o stanie majątkowym, w związku z osiągnięciem dochodu z wynajmu posiadanych nieruchomości. Kilka dni temu wpłynęło kolejne zawiadomienie CBA.

SPRAWDŹ: Sprawa Mariana Banasia. Śledczy szukają co najmniej 5 milionów złotych