Sejmowe komisje ds. kontroli państwowej i spraw zagranicznych miały wysłuchać w piątek informacji prezesa NIK Mariana Banasia nt. wizyty delegacji NIK w Mińsku. Szef komisji Wojciech Szarama (PiS) poinformował jednak, że otrzymał pismo od Banasia, że szef NIK nie przybędzie.

W Sejmie odbywało się posiedzenie połączonych komisji ds. kontroli państwowej oraz komisji spraw zagranicznych. Komisje miały wysłuchać informacji prezesa NIK Mariana Banasia na temat delegacji przedstawicieli Izby - pod przewodnictwem Jakuba Banasia, przebywającej w Mińsku na zaproszenie białoruskiego Najwyższego Organu Kontroli.

Przewodniczący sejmowej komisji ds. kontroli państwowej Wojciech Szarama (PiS), rozpoczynając posiedzenie, przekazał, że pół godziny wcześniej otrzymał pismo, w którym Banaś poinformował, że nie będzie uczestniczył w piątkowym posiedzeniu komisji.

"Jest to trochę niespodziewana deklaracja, bo wcześniej mieliśmy informację, że pan prezes zamierza uczestniczyć w komisji" - dodał Szarama.

W piątkowym posiedzeniu udział brał m.in. wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk. "Rzecznik NIK Łukasz Pawelski poinformował, że delegacja NIK pojechała wczoraj do Mińska, spotka się tam z członkami Najwyższego Organu Kontrolnego, a dokładnie Komitetu Kontroli Państwowej, czyli białoruskiego odpowiednika NIK. Rozmowy mają dotyczyć sytuacji w Puszczy Białowieskiej, która jest aktualnie przedmiotem kontroli urzędników NIK" - powiedział wiceminister.

Wawrzyk zauważył, że mamy obecnie do czynienia "z bezprecedensowym kryzysem w relacjach polsko-białoruskich", wynikającym m.in. z agresywnych działań ze strony Białorusi oraz represji stosowanych wobec Polaków na Białorusi. Wskazywał też, że białoruski Komitet Kontroli Państwowej jest "bezpośrednio, wprost zaangażowany w represje przeciwko społeczeństwu białoruskiemu i demokratycznej opozycji" oraz podlega bezpośrednio Alaksandrowi Łukaszence.

"Zdrada państwa"

Podkreślił, że kontakty na wysokim szczeblu między Polską a Białorusią są obecnie zawieszone, nie odbywają się spotkania na szczeblu politycznym. "Fakt odbycia takiej wizyty osłabia (...) stanowisko Rzeczpospolitej prezentowane wobec partnerów zachodnich, gdzie to my jesteśmy państwem, które najsilniej napiera i przekonuje partnerów do tego, by ta reakcja UE, Zachodu była jak najbardziej zdecydowana wobec Białorusi. (...) Dlatego też tego rodzaju spotkanie należy ocenić jak najbardziej negatywnie. Nie boję się tego słowa - w kategoriach zdrady państwa" - oświadczył Wawrzyk.

Wiceszef MSWiA Maciej Wąsik mówił z kolei o tym, że od momentu, gdy rozpoczął się kryzys na granicy polsko-białoruskiej, NIK "zintensyfikowała różnorakie kontrole dotyczące Straży Granicznej, można wręcz mówić (...), że wręcz była, czy jest, Straż Graniczna nękana tymi kontrolami". Dlatego - jak mówił - z ogromnym zdziwieniem przyjął informację, że "w sytuacji prowadzenia wojny hybrydowej przez naszych sąsiadów ze wschodu, gdy mamy potężny kryzys nawet nie dyplomatyczny, ale graniczny, państwowy, jeden z przedstawicieli najwyższych organów państwa wyjeżdża na Białoruś z wizytą".

Wskazywał, że chciałby się dowiedzieć, jaki jest charakter tej wizyty, jej agenda i planowany przebieg. "Ja nie wierzę tak naprawdę, że będą te rozmowy dotyczyły Puszczy Białowieskiej, bo nie widzę tu pola do dyskusji tych instytucji kontrolnych" - powiedział. "Przyłączam się do tej puenty, którą minister Wawrzyk zakończył swoją wypowiedź, że ociera się to o najcięższe zarzuty. Żałuję, że nikt z NIK nie miał dziś odwagi odpowiedzieć na pytania" - dodał.