Zuzia, Monika... zapamiętujemy imiona dzieci. Każde staje się członkiem naszej szpitalnej rodziny. Ja jestem ciocią Beatą - mówi w rozmowie z RMF FM dr n. med. Beata Rzepacka-Węglarz, współtwórca Oddziału Neonatologicznego Szpitala Położniczo-Ginekologicznego Ujastek. To właśnie w tym krakowskim szpitalu nagrywana jest dokumentalna seria "Moje 600 gramów szczęścia". Cykl o wcześniakach możecie śledzić od poniedziałku do piątku o godz. 17:15

Mama przychodzi zazwyczaj po dwóch dniach od narodzin, my jesteśmy z maluszkiem od samego początku - przyznaje pani doktor Beata Rzepacka-Węglarz, która na oddziałach intensywnej terapii noworodków pracuje już od 25 lat. W rozmowie z nami opowiada  również o tym, co jest najważniejsze tuż po przyjściu na świat noworodka. U nas cały czas mówi się do dzieci. Trzeba mieć kontakt z każdym z nich - podkreśla.

Zwraca też uwagę na rolę rodziców tuż po narodzinach dziecka. Mówimy tacie, który zazwyczaj pierwszy przychodzi na oddział, dlaczego pokarm mamy jest tak ważny. Widzimy, że jak następnym razem przychodzą razem, to on tłumaczy żonie, to co my mu powiedzieliśmy. Już wtedy wciągamy mamę w proces leczenia.

Podkreśla, że bardzo ważne w rozwoju noworodka jest utrzymywanie kontaktu słownego. Prosimy, żeby mama i tata czytali bajki. W ten sposób dziecko przyzwyczaja się do głosu rodziców, a oni czują się potrzebni - wyjaśnia nasza rozmówczyni.

Kiedy dziecko osiągnie wagę powyżej 1,5 kilograma, rodzice mogą zabrać je do domu. Bardzo często się boją. Staramy się, aby byli dobrze przygotowani. Uczymy przewijania, karmienia. To oni zaczynają kolejny etap życia dziecka - podkreśla.

Przyznaje jednak, że noworodki rodzące się w 21. lub 22. tygodniu - na obecnym etapie medycyny neonatologicznej - nie mają szans na przeżycie. To są bardzo trudne tematy. Decyzje o nieratowaniu podejmujemy z całym zespołem lekarzy. Prosimy rodziców i wtedy staramy się bardzo delikatnie to przekazać. Mamom ciężko jest powiedzieć: "Ratujcie moje dziecko za wszelką cenę". Ale za wszelką cenę nie da się tego zrobić, ponieważ to będzie cierpienie dla dziecka. W pewnym stanie po prostu musimy odpuścić - tłumaczy.

Dzięki serii "Moje 600 gramów szczęścia" widzowie Dwójki mają okazję nie tylko poznać losy rodzin wcześniaków, ale także wspaniały personel oddziału neonatologii Szpitala Położniczo-Ginekologicznego Ujastek w Krakowie. Tamtejsi lekarze stają się dla małych pacjentów i ich rodziców przyjaciółmi. Oddział neonatologiczny dla wielu jest bowiem drugim domem, w którym spędzają wiele miesięcy. Trudne chwile przeplatają się z momentami szczęścia i wzruszeń, zwątpienie ustępuje determinacji i nadziei.

  (azo,MKam)