Rolnicy - nie tylko polscy, lecz także innych krajów członkowskich - oczekują uproszczenia i odbiurokratyzowania Wspólnej Polityki Rolnej. Produkcja rolna przestaje być opłacalna, a rolnikom narzuca się wprowadzanie kolejnych kosztownych działań. Unia Europejska wprowadza także kolejne "nieracjonalne" restrykcje związane z tzw. Zielonym Ładem. Minister rolnictwa Czesław Siekierski wystosował stanowisko w sprawie rolniczych protestów.

"Są dwie przyczyny, które wyprowadziły rolników na drogi - unijna polityka rolna i zbyt szerokie otwarcie na produkty rolne z Ukrainyu. Wcześniej problemy były odczuwalne przede wszystkim przez tzw. kraje frontowe, czyli państwa bezpośrednio graniczące z Ukrainą. Dziś problem nadmiernego importu zaczynają odczuwać także rolnicy w kolejnych krajach członkowskich" - napisano w oświadczeniu Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Problemem pozostaje brak regulacji dotyczących produktów rolnych z Ukrainy. Tamtejsi rolnicy nie muszą spełniać wymogów i restrykcji obowiązujących w UE, co narusza podstawową zasadę konkurencji. Polski resort podkreśla też, że za naszą wschodnią granicą panują znacznie korzystniejsze warunki glebowe i klimatyczne. "Europejskie rolnictwo nie ma szans na równą konkurencję" - zaznaczono w oświadczeniu.

Obecny sprzeciw producentów rolnych w Polsce jest wyrazem solidarności z kolegami protestującymi w innych państwach: w Niemczech, Holandii, Danii, Belgii, a nawet w Szwecji i w Szwajcarii.

"Rolnicy - nie tylko polscy, lecz także innych krajów członkowskich - oczekują uproszczenia i odbiurokratyzowania Wspólnej Polityki Rolnej. W większości krajów członkowskich występuje brak opłacalności produkcji rolnej. Ceny nawozów, maszyn, środków do produkcji rolnej rosną, a ceny wielu produktów rolnych spadają. Rolnikom narzucono konieczność wprowadzenia wielu kosztownych działań w zakresie przeciwdziałania zmianom klimatycznym oraz działań nieracjonalnych w zakresie Zielonego Ładu, które mają charakter restrykcyjny" - pisze Siekierski w oświadczeniu.

Resort podkreśla - rolnicy w Polsce obciążeni są wieloma dodatkowymi kosztami, co obniża opłacalność produkcji i zmniejsza konkurencyjność polskiego sektora rolnego. Tymczasem - głosi oświadczenie - na braku regulacji dotyczących ukraińskich produktów, korzystają nie tamtejsi rolnicy, czy budżet państwa, ale głównie tamtejsi oligarchowie.

Według ministra, dopóki nie będą wynegocjowane dwustronne zasady przepływu towarów, to embargo nie będzie zniesione. Dopiero gdy zostanie osiągnięte porozumienie z Ukrainą, będzie można mówić o zniesieniu embarga.

"Na unijnych forach strona polska postuluje także wprowadzenie istotnych zmian do mechanizmu tymczasowej liberalizacji handlu z Ukrainą (ATM). Ponadto wnioskujemy, aby ewentualne decyzje były podejmowane bezpośrednio między krajem, którego dotyczy zachwianie rynku, a Komisją Europejską - bez udziału wszystkich państw członkowskich" - napisano.

Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu Komisja Europejska przedstawi propozycje nowych rozwiązań.

"Polityka UE poszła w ślepy zaułek, poszła w bardzo złą stronę dla polskich rolników. Te postulaty (polskich rolników) są słuszne. Nie wyobrażam sobie żeby w takim momencie mnie i przedstawicieli resortu rolnictwa nie było z polskimi rolnikami" - mówił na antenie RMF FM wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak, odnosząc się do obejmujących cały kraj protestów rolniczych. W środę polscy rolnicy blokowali drogi w 200 miejscach w całym kraju, protestując w ten sposób przeciwko m.in. przedłużaniu bezcłowego importu produktów rolno-spożywczych z Ukrainy.