"Gdyby to był największy grzech pana Mejzy, to by było pół biedy. W jakimś sensie to wisienka na torcie jego politycznej działalności"- tak Donald Tusk skomentował podczas konferencji prasowej szaleńczy rajd posła PiS Łukasza Mejzy. Reporter RMF FM Krzysztof Zasada jako pierwszy informował, że Mejza jechał drogą ekspresową ponad 200 km/h i został zatrzymany przez policję. Odmówił jednak przyjęcia mandatu.
Co tu komentować? Nie jestem najlepszy do komentowania, jak ktoś przekroczy prędkość, wtedy się chyba traci prawo jazdy na jakiś czas. A to, że ktoś się w takiej sytuacji zasłania legitymacją poselską, to jest tak głupie, że tego nawet nie chce mi się komentować - powiedział Donald Tusk podczas wtorkowej konferencji prasowej, zapytany o drogowy wyczyn posła PiS Łukasza Mejzy.
Gdyby to był największy grzech pana Mejzy, to by było pół biedy. W jakimś sensie to wisienka na torcie jego politycznej działalności - kontynuował, dodając, że "policja na pewno zrobi swoje" i Mejza poniesie konsekwencje. Niezależnie czy macha tą legitymacją, czy nie - podkreślił.
Dodał, że też jest człowiekiem, przez wiele lat był posłem i zdarzało się, że policja go zatrzymywała. Takie jest życie. I w życiu by mi nie przyszło do głowy chwalić się legitymacją poselską - zaznaczył Tusk.
Jak informował dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada, Łukasz Mejza został zatrzymany w poniedziałek na trasie ekspresowej S3 koło Polkowic na Dolnym Śląsku za prawie dwukrotne przekroczenie dozwolonej prędkości.
Poseł PiS jechał 200 km/h. Policjanci zaproponowali mu mandat w wysokości 2,5 tys. zł. Poseł odmówił jednak przyjęcia mandatu, zasłaniając się immunitetem. Nieodpowiedzialny kierowca został też ukarany 15 punktami karnymi.
Teraz funkcjonariusze sporządzą wniosek o ukaranie parlamentarzysty. Potrzebna będzie do tego procedura uchylenia mu immunitetu przez Sejm.
"Źle się zachowałem i nie mam zamiaru pieprzyć głupot, bo nic tego nie tłumaczy. Przepraszam. Taka sytuacja nie powtórzy się więcej. A wszystkim komentującym, w przypływie emocjonalnej ekstazy, cymbałom z Platformy, przypominam, że jechałem na S3, a nie w terenie zabudowanym, jak Donald Tusk w swoim barbarzyńskim rajdzie, po którym stracił prawo jazdy" - napisał dzisiaj w oświadczeniu przysłanym do dziennikarza RMF FM poseł PiS Łukasz Mejza.
"Mandatu nie przyjąłem tylko dlatego, że spieszyłem się na lotnisko i czas potrzebny na jego wypisanie sprawiłby, że na pewno bym się spóźnił na samolot (ostatecznie i tak się spóźniłem). Jeśli będzie taka możliwość prawna, to ureguluję ten mandat od razu, a jak nie to, oczywiście, natychmiast, zrzeknę się immunitetu i poniosę pełną odpowiedzialność, bo jestem charakternym gościem, a nie jakimś Grodzkim, który będzie się chował za immunitetem. Jeszcze raz przepraszam" - zakończył swoje oświadczenie parlamentarzysta.


