Niemiecko-amerykańskie porozumienie w sprawie dokończenia Nord Stream 2 to dla Polski bardzo zła wiadomość – tak w rozmowie z RMF FM mówi Adam Eberhardt, dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.

W środę Niemcy i Stany Zjednoczone zawarły wstępne porozumienie ws. Nord Stream 2.

W dokumencie zapisano m.in.: "Jeśli Rosja spróbuje użyć energii jako broni lub dokona dalszych aktów agresji przeciwko Ukrainie, Niemcy podejmą działania na poziomie krajowym i będą naciskać na poziomie europejskim na podjęcie skutecznych środków, w tym sankcji, by ograniczyć rosyjskie możliwości importu w sektorze energii".

Ambasador Rosji w Waszyngtonie Anatolij Antonow zapewnił z kolei, że Nord Stream 2 jest rezultatem "wyłącznie komercyjnych porozumień", a Rosja gotowa jest dostarczać zainteresowanym krajom "tyle węglowodorów, ile potrzebują".

Porozumienie oznacza, że Amerykanie dają zielone światło na ukończenie budowy gazociągu biegnącego z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku, a więc z ominięciem Polski i Ukrainy. W zamian Waszyngton i Berlin składają Warszawie i Kijowowi bardzo niekonkretne obietnice dotyczące bezpieczeństwa.

Dlaczego zdaniem ekspertów to porozumienie to zła wiadomość? Jak informuje reporter RMF FM Krzysztof Berenda, po pierwsze dlatego, że pokazuje Władimirowi Putinowi, że działanie metodą faktów dokonanych jest skuteczne. Po drugie - daje Rosji możliwość jeszcze mocniejszego szantażowania energetycznego krajów naszego regionu. Po trzecie sprawia, że tranzyt gazu przez Ukrainę na zachód nie będzie już potrzebny.

To oczywiście osłabia bardzo pozycję ukraińską, która do tej pory nie tylko czerpała 1,5 miliarda dolarów rocznie z tranzytu, ale była trochę bezpieczniejsza - Rosja była bardziej zależna od Ukrainy - mówi Adam Eberhardt.

Szef Ośrodka Studiów Wschodnich dodaje, że dzięki temu Rosja może jeszcze mocniej podgrzewać sytuację na Ukrainie, a może i nawet zajmować kolejne jej regiony.

Dlaczego Amerykanie nam to zrobili?

Amerykanie wiedzieli, że nie mogą już zablokować budowy Nord Stream 2, dlatego publicznie dali zielone światło do ukończenia tego projektu - mówi Adam Eberhardt.

W Warszawie i Kijowie to często jest traktowane jak nóż w plecy wbity przez amerykańskich sojuszników. Czemu to zrobili? Krzysztof Berenda, który rozmawiał z analitykami podkreśla, że Amerykanie nie chcieli niszczyć kontaktów z Niemcami.

Widzą, że budowa Nord Stream 2 biegnącego z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku zostanie ukończona w ciągu miesiąca. Na tym etapie ostra walka z tym projektem poróżniłaby Amerykę i Niemcy. A Waszyngton tego nie chce.

Amerykanie zrobili to nie dlatego, żeby ucieszyć Putina, ale żeby ucieszyć Angelę Merkel. Bo Niemcy są głównym partnerem Amerykanów w regionie - mówi szef Ośrodka Studiów Wschodnich.

Szantaże

W tym tygodniu Waszyngton próbuje przekonywać Warszawę i Kijów, że w razie czego będzie nas bronił przed szantażami energetycznymi, ale zdaniem ekspertów - Rosjanie mogą teraz jeszcze śmielej szantażować Europę Wschodnią.

Dlaczego ich zdaniem to uderzy w Kijów i Warszawę? Jak relacjonuje Krzysztof Berenda, dlatego że teraz Rosjanie mogą niemal całkowicie zrezygnować z przesyłania gazu przez terytorium Ukrainy. A skoro tak, to mogą grozić Kijowowi, że nie będą dostarczać gazu także na Ukrainę.

Co prawda amerykańsko-niemieckie porozumienie przewiduje, że w takiej sytuacji Berlin zacznie awaryjnie słać gaz w kierunku ukraińskim, ale nie jest to w żaden sposób wiążące.

To porozumienie nie zabezpiecza przed użyciem Nord Stream 2 jako broni politycznej - mówi ekspert, Wojciech Jakóbik z portalu Biznes Alert.

Dodaje, że Ukraina jest więc teraz mniej bezpieczna i bardziej zależna od Rosji.

Dlaczego Ukraina nie uwierzy?

Ukraina już raz została oszukana międzynarodowymi gwarancjami bezpieczeństwa. To kilka lat temu skończyło się rosyjską inwazją, zajęciem Krymu i części Donbasu - alarmują eksperci.

Waszyngton daje w nim zgodę na ukończenie rosyjsko-niemieckiego gazociągu Nord Stream 2, a w zamian obiecuje bezpieczeństwo energetyczne.

Dlaczego Ukraina może w te gwarancje nie uwierzyć? Krzysztof Berenda podkreśla, że Ukraińcy doskonale pamiętają, co wydarzyło się w 1994 roku w Budapeszcie. Wtedy Ukraina zgodziła się zrezygnować z posiadania broni atomowej, a w zamian o jej bezpieczeństwo obiecali dbać Rosjanie, Amerykanie i Brytyjczycy.

Na piśmie tę obietnicę złożyli: amerykański prezydent Bill Clinton, brytyjski premier John Major i rosyjski prezydent Borys Jelcyn.

Przecież Rosjanie byli gwarantami suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy, a potem weszli na Krym, później na wschód Ukrainy. A Zachód niewiele w tej sprawie zrobił - przypomina Wojciech Jakóbik z portalu Biznes Alert.

Dlatego gdy teraz Ameryka obiecuje, że w razie czego pomoże Ukrainie, to ta może w to nie uwierzyć.

Suski: Jak widać, interesy Niemiec tu przeważają

To jest dostarczanie Putinowi pieniędzy, które wykorzysta na zbrojenia - tak amerykańsko-niemieckie porozumienie ocenia poseł PiS, przewodniczący sejmowej Komisji do Spraw Energii Marek Suski.

Porozumienie przyjęliśmy ze zdziwieniem, bo strona amerykańska doskonale wie od dawna, jak negatywne jest nasze stanowisko w sprawie gazociągu i jakie złe skutki dla regionu może mieć - mówi Marek Suski.

Wiele lat rozmawialiśmy i administracja Trumpa była przeciwna budowie. Zmienił się prezydent, zmieniła się polityka. Jak widać, interesy Niemiec tu przeważają - mówi.

Budka: Zostaliśmy sami jak palec

Polska dyplomacja nie istnieje. Nie mamy żadnego wpływu na to, co się dzieje nawet w naszym regionie, bo rząd PiS pokłócił się ze wszystkimi - komentuje Borys Budka z PO.

To świadczy o tym, w jaki sposób ten rząd jest nieskuteczny na arenie międzynarodowej. Zostaliśmy sami jak palec. Tylko niestety odbija się to na bezpieczeństwie energetycznym i militarnym Polski. Za rządów Platformy takie porozumienie ponad głowami Polski nie byłoby możliwe - komentuje Budka. 

Komisja Europejska chce poznać szczegóły porozumienia

Komisja Europejska zamierza omówić z państwami członkowskimi Unii szczegóły niemiecko-amerykańskiego porozumienia dotyczącego Nord Stream 2. Co jeszcze KE powiedziała w tej sprawie? 

Jak informuje korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska - Borginon, odpowiedzi rzeczników Komisji Europejskiej były co najmniej dyplomatyczne i bardzo wymijające.

Rzecznik KE Tim McPhie w ogóle nie był poinformowany o sprawie zainicjowania konsultacji z Komisją Europejską i Niemcami w sprawie Nord Stream 2 przez Ukrainę. A o takich nadzwyczajnych konsultacjach poinformował ukraiński minister spraw zagranicznych, w związku z tym, że Nord Stream 2 zagraża ukraińskiemu bezpieczeństwu.

KE ograniczyła się do powtarzanych od miesięcy jeżeli nie od lat stwierdzeń, że NS2 nie jest inwestycją w interesie UE, czyli nie jest finansowany ze wspólnego budżetu. I wyraziła zadowolenie, że Niemcy zobowiązały się do przestrzegania zasad pakietu energetycznego oraz - jak podkreśliła rzeczniczka Dana Spinat - "ducha i litery przepisów UE w zakresie energii". Innymi słowy Bruksela jest zadowolona, że Niemcy chcą przestrzegać unijnego prawa. Można się domyślać, że chodzi o dążenia do dywersyfikacji energii, a więc niezależności energetycznej od Rosji.

MSZ Polski i Ukrainy apelują

Wzywamy USA i Niemcy do podjęcia kroków w celu znalezienia adekwatnej odpowiedzi na rodzący się kryzys bezpieczeństwa w naszym regionie, którego jedynym beneficjentem jest Rosja - głosi wspólne stanowisko MSZ Polski i Ukrainy w sprawie gazociągu Nord Stream 2. 

W oświadczeniu zapowiedziano, że "Polska i Ukraina będą współpracować ze swoimi sojusznikami i partnerami, aby przeciwstawiać się NS2 do czasu wypracowania rozwiązań kryzysu bezpieczeństwa przezeń wywołanego, w celu zapewnienia wsparcia państwom aspirującym do członkostwa w zachodnich instytucjach demokratycznych oraz zredukowania zagrożenia dla pokoju i bezpieczeństwa energetycznego".  

Opracowanie: