Osiem badmintonistek z Chin, Korei Południowej i Indonezji zostało zdyskwalifikowanych. Zawodniczkom postawiono zarzut niesportowego zachowania. Duety grały bowiem tak, jakby chciały przegrać.

Drużyny chciały najwyraźniej przegrać, by w następnej rudzie rozgrywek spotkać się z mniej wymagającymi przeciwniczkami. Badmintonistki traciły celowo serwy i nie wykorzystywały dziecinnie prostych okazji do zdobycia punktów. W pewnym momencie sędzia wyciągnął nawet czarną kartkę, która kończy mecz i grozi wykluczeniem z rozgrywek.

Dwie Koreanki, cztery Chinki i para z Indonezji zostały zdyskwalifikowane, a ich reputacja wisi na włosku. Kibice, którzy oglądali te mecze w Earls Court byli oburzeni zachowaniem sportsmenek. Najdłuższa wymiana lotek w jednym z rozegranych meczów składała się bowiem zaledwie się z czterech uderzeń! Nic dziwnego, że taka grę na arenie nagrodzono gwizdami i tupaniem nóg.

Takie zachowanie jest zupełnie niezgodne z ideą sportowej rywalizacji i nie zamierzamy go akceptować. Przepraszam wszystkich, którzy musieli to oglądać - powiedział delegat techniczny Paisan Rangsikitpho.

Nasze przeciwniczki były naprawdę wymagające. Jutro gramy w ćwierćfinale i chciałyśmy zachować jak najwięcej energii na to spotkanie. Nie było konieczne, aby dawać z siebie wszystko, skoro miałyśmy zapewniony awans, a przed nami faza pucharowa - tłumaczyła po meczu jedna z przegranych. Jak się jednak okazało - nie zagrają już na tych igrzyskach.

Zwyciężczynie nie chciały wypowiadać się na temat tego pojedynku.