Sojusz Lewicy Demokratycznej po ponad 20 latach wyprowadził się dziś ze swojej siedziby przy ul. Rozbrat 44. Warto przypomnieć sobie historię budynku, który pozostawał symbolem lewicy przez lata. Podupadająca kamienica na warszawskim Powiślu symbolizuje też jej stan dziś.

Zaczęło się wiosną 1990, kiedy lewica przeniosła się tutaj z gigantycznego budynku KC PZPR. Pod nową nazwą Socjaldemokraci RP szukali miejsca wolnego od skojarzeń z przeszłością - wybór padł na przeznaczony wcześniej na szkolenie PZPR-owskich kadr budynek przy Rozbrat, z przylegającym do niego hotelem przy ul. Szarej.

To tu kilka miesięcy później ogłaszał kandydowanie w wyborach przezydenckich popierany przez lewicę Włodzimierz Cimoszewicz, tu przez lata sprawowania władzy zapadały najistotniejsze decyzje, podejmowane przez Aleksandra Kwaśniewskiego, Józefa Oleksego, Leszka Millera i Krzysztofa Janika. Wyniósł je do Sejmu dopiero Grzegorz Napieralski, po którym... już ich nie było.

Budynek od zawsze miał wdzięk skrzyżowania ośrodka Funduszu Wczasów Pracowniczych z urzędem z czasów późnego Gierka. W takim stylu utrzymana była sala kinowa, sala narad z orłem bez korony na ścianie, meble ze Swarzędza, boazerie i meblościanki.

W piwnicy hotelu przy Szarej mieściła się serwująca wykwintny bigos i nie mniej wyszukane leniwe restauracja Zielona, gdzie jadali najczęściej wszyscy. Egalitarnie - sekretarze z ochroniarzami. Ponoć jedynie Józef Oleksy w czasach świetności życzył sobie dostarczania obiadów do gabinetu.

Kiedy lewica miała gości, zapraszano ich do bardziej ekskluzywnej restauracji Pod Żubrem, na rogu budynku. Tam były serwetki, obrusy i chętnie popijane piwo, szczególnie przydatne w pozyskiwaniu poparcia terenowych działaczy przed posiedzeniami władz. Poparcie ważniejszych baronów pozyskiwane było jednak w gabinetach, gdzie za sprawą wizyt za kotarą, gdzie skrywany był barek, w miarę dochodzenia do porozumienia bywało coraz pogodniej i zgodniej.

Pod Żubrem straciło nieco uroku dla przybyszów z zewnątrz, kiedy grupa wypracowujących wewnątrzpartyjny kompromis działaczy pobiła fotoreportera jednego z tygodników, nie sposób jej było jednak odmówić dostarczania silnych wrażeń.

Dziś była siedziba SLD przy Rozbrat 44 to jedynie pusty budynek, gdzie na opustoszałym korytarzu można się natknąć na bardzo nieliczne ślady przeszłości. Jest sterta okładek do płyty z piosenką wyborczą Aleksandra Kwaśniewskiego "Dom wszystkich - Polska" - pamiątka po kampanii wyborczej z... roku 2000, jest masa dziur i zacieków przy wejściu do budynku - pozostałość po licznych tablicach informujących, co mieściło się tu jeszcze niedawno.

Budynek przy Rozbrat w 1997 oparł się nawet próbie podpalenia, podjętej przez demonstrujących górników z Solidarności. Lokatorzy mówili o nim wtedy "twierdza".

Dziś twierdza została ostatecznie poddana. Z unoszącego się w niej ponoć Ducha Komuny pozostał jedynie lekki zaduch.