Minister Zdrowia Bartosz Arłukowicz chowa głowę w piasek i od kilku lat pozostaje głuchy na postulaty ratowników medycznych. Propozycje dotyczą transportu międzyszpitalnego. Sprawa powróciła po tragicznej śmierci dziecka w Kutnie. Półroczna Basia nie została na czas przewieziona do innego szpitala, bo nie było karetki.

W czwartek ratownicy kolejny raz wysłali swoje plany rozwiązań szefowi resortu zdrowia. Bartosz Arłukowicz sprawy komentować nie chciał. Do dziennikarki RMF FM wysłał swojego rzecznika. Krzysztof Bąk zapewnia, że szczegóły transportu międzyszpitalnego wciąż są konsultowane z ratownikami.

Ratownicy z kolei odpowiadają krótko: "Rozmowy są jak na razie bezowocne". Dodają, że trzeba przede wszystkim doprecyzować przepisy. Ratownik Mateusz Komza z Polskiej Rady Ratowników Medycznych tłumaczy, że w tej chwili jest jedna prawna regulacja dotycząca tego problemu. Znajduje się ona w ustawie o działalności leczniczej i mówi ogólnie, że podmiot medyczny musi zabezpieczyć transport medyczny. 

Chcą prezycyjnych przepisów

Ratownicy chcą ustawy, która będzie regulować cały transport międzyszpitalny: od sanitarnego po wysokospecjalistyczny transport medyczny. Najważniejszym elementem byłoby określenie dokładnych ram czasowych przyjazdu zespołu transportowego. Byłyby one uzależnione od stanu pacjenta. Zdaniem rzecznika Ministerstwa Zdrowia Krzysztofa Bąka niemożliwe jest określenie tej sprawy ustawą czy rozporządzeniem. O tym czy karetka ma czekać, czy też musi przewieźć pacjenta decyduje lekarz. Nie da się ustawą czy rozporządzeniem określić stanu zdrowia chorego - dodaje. Jak podkreśla, to dyrektorzy szpitali mogą określać ramy czasowe w umowie z podmiotem, który transportuje pacjenta do innej placówki. Ratownicy nie zgadzają się, żeby braki w przepisach przekładały się na bezpieczeństwo pacjentów. Żądają od resortu zdrowia natychmiastowych rozwiązań. Inną sprawą jest jasne określenie wyposażenia karetki, składu załogi oraz rodzaju ambulansu. 

Polska Rada Ratowników Medycznych nie jest jedyną, która pisała w te sprawie do Ministerstwa Zdrowia. W maju ubiegłego roku swoje stanowisko przekazał Społeczny Komitet Ratowników Medycznych z Krakowa.

Ratownicy list piszą

W najnowszym piśmie do Ministerstwa Zdrowia ratownicy zwracają uwagę, że w regulacji prawnej określającej sposób realizacji transportów medycznych ważne jest m.in.
"wskazanie przez Szanownego Pana Ministra dokładnych ram czasowych dotarcia zespołu transportowego do pacjenta oraz jasnych zasad określających sposób jego użycia".

"Nie zgadzamy się, by brak jasno określonych wymogów prawnych przekładał się bezpośrednio na życie i zdrowie pacjentów. Podkreślamy, że w imieniu ratowników medycznych pracujących w systemie Państwowe Ratownictwo Medyczne kierowaliśmy takie postulaty do Pana Ministra w piśmie z dnia 28. lutego 2011 roku, wskazując na olbrzymie zaniedbania oraz brak rozwiązań zapewniających bezpieczeństwo
pacjentom. Niestety pomimo upływu czasu nic w tej kwestii nie zostało zmienione" - czytamy w liście.