Dorota Rabczewska została prawomocnie skazana na pięć tysiecy zł grzywny za obrazę uczuć religijnych. Autorów Biblii okreśłiła jako "naprutych winem i palących jakieś zioła". Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał tym samym wyrok sądu I instancji.

Sąd oddalił apelację obrońców Dody, którzy tłumaczyli, że określenie, którego użyła piosenkarka nie ma cech przestępstwa.

W styczniu stołeczny sąd uznał, że 27-letnia Rabczewska obraziła uczucia religijne, działała też z zamiarem "wyśmiania i obrażenia". Obrońca piosenkarki domagał się uniewinnienia swojej klientki, podkreślając, że proces "wkroczył w konstytucyjną zasadę wolności słowa".

W wywiadzie prasowym sprzed trzech lat Doda stwierdziła, że "bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię", bo - jej zdaniem - "ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła". Zgodnie z prawem, ktoś kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo do 2 lat więzienia.

Prokuraturę zawiadomił szef Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami Ryszard Nowak (był oskarżycielem posiłkowym - z czego zrezygnował pod koniec 2011 r.). Drugie doniesienie w tej sprawie złożył senator PiS Stanisław Kogut.

"Napruty oznacza pozytywnie nastawiony"

Doda nie przyznaje się do zarzutu. Jak podkreśliła w sądzie, nie miała zamiaru nikogo obrazić. Według niej "napruty" oznacza "pozytywnie nastawiony", "wino było mszalne", a "zioła z pewnością mogły być lecznicze".

Sąd uznał, że nie sposób uznać, że - jako osoba wykształcona - piosenkarka nie rozumiała znaczenia swoich słów: że "celowo nadaje im obraźliwą treść". Sędzia Agnieszka Jarosz mówiła, że nie można się w tej sprawie powoływać na wolność słowa, bo jej słowa wykroczyły poza krytykę i stały się "narzędziem obrazy innych". Rabczewska nie pojawiła się w sądzie.