Wszawica to temat wstydliwy i niezręczny. Ta nieco zapomniana już choroba, znowu atakuje. Problem dał znać o sobie w Zielonej Górze. Powodów do paniki na razie nie ma, ale statystycznie w każdej szkole i każdym zielonogórskim przedszkolu są dwie, trzy osoby dotknięte wszawicą.

Tak jest m.in. w przedszkolu nr 1, co potwierdza dyrektorka placówki Wanda Wrześniewska. Dzieci, u których stwierdzono wszawicę zostały od razu poddane domowym kuracjom i problem przynajmniej na razie został zażegnany. Pielęgniarka boi się jednak, że to nie załatwi sprawy, ponieważ wielu rodziców po prostu nie dba o swoje dzieci i nie zdaje sobie sprawy z tego jak łatwo mogą się one stać obiektem ataku czarnych insektów. Zdaniem lekarzy każdy rodzic powinien sprawdzać stan włosów swoich dzieci nawet kilka razy w tygodniu. Jak rozpoznać wszawicę - zapytaliśmy o to doktora Andrzeja Kotłowskiego z Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni: "Zaczyna się od intensywnego świądu. Dziecko zaczyna się drapać. Na skórze powstają przeczosy, a więc ślady zadrapań w wyniku świądu skóry. Leczenie powinno być przynajmniej na początku prowadzone pod kontrolą lekarza".

Do niedawna to szkolne pielęgniarki sprawdzały na co dzień, czy uczniowie chodzą z brudnymi czy czystymi włosami. Ale higienistki praktycznie zniknęły ze szkół, odkąd weszła reforma służby zdrowia. W tej sytuacji to nauczycielom przyszło sprawdzać - nie tylko co uczeń ma w głowie ale i na głowie. Posłuchaj relacji naszego reportera Marcina Wąsiewicza:

foto Archiwum RMF

06:45