Dzień po ogólnopolskiej akcji protestacyjnej pielęgniarek i położnych nic nie wskazuje na to, aby akcja ta miała się wkrótce zakończyć. Co więcej - kolejne siostry przyłączają się do protestu.

Na Dolnym Śląsku bezterminowy strajk prowadzi około 30 szpitali. Sytuację w służbie zdrowia w regionie pilotuje powołany kilka dni temu przez marszałka województwa sztab kryzysowy, który w razie potrzeby wysyła do szpitali wolontariuszy i stażystów. W Wielkopolsce protestem objętych jest około 70 procent placówek. W lubuskiem jest podobnie. Od wczoraj w szpitalu w Gorzowie Wielkopolskim trwa głodówka pięciuset pielęgniarek. Także od wczoraj trwa protest w szpitalu w Wejherowie. Już drugi dzień pielęgniarki nie opiekują się tam pacjentami. W Lublinie, w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym pielęgniarki pracują jak podczas ostrego dyżuru. W pięciu innych szpitalach województwa trwa okupacja. Rano głodówkę rozpoczęły pielęgniarki ze szpitala wojewódzkiego w Przemyślu oraz ze szpitala wojewódzkiego w Koszalinie - tam do protestu przystąpiło 150 kobiet.

Od trzech dni głodują też siostry ze szpitala wojewódzkiego w Szczecinie. W drugim dniu protestu na szpitalnej świetlicy głoduje już tylko 20 pielęgniarek i położnych, protest rozpoczynało około 50. Zdaniem zarządu związku zawodowego to wynik gróźb, jakim poddawane są siostry w szpitalu wojewódzkim. Dyrektor Zenon Czajkowski ponoć polecił ordynatorom i pielęgniarkom oddziałowym uciszyć ten protest. W praktyce wygląda to tak, że kobietom grożą zwolnienia z pracy - czują się w ten sposób zastraszane. Pielęgniarki twierdzą, że gdyby nie te groźby, głodujących byłoby kilka razy więcej. Warto dodać, że pielęgniarki w zachodniopomorskiem jako jedyne w Polsce nie odeszły jeszcze od łóżek pacjentów i jak zapowiedziały - nie odejdą. Posłuchaj relacji szczecińskiego reportera radia RMF FM, Piotra Lichoty:

Od wtorkowego przedpołudnia kilkaset pielęgniarek okupuje budynek Ministerstwa Zdrowia. "Zostaniemy tu dopóki nasze postulaty nie zostaną spełnione" - mówią kobiety. Wczoraj minister zdrowia Grzegorz Opala obiecał, że o ile siostry nie będą niszczyły niczego w budynku, nie zostaną stamtąd wyrzucone siłą. Przypomnijmy: pielęgniarki domagają się 500 złotych podwyżki jeszcze w grudniu. Resort zdrowia odpowiada, że pieniądze będą, ale nie takie duże i nie w tym roku. Według propozycji rządowej, w przyszłym roku podwyżki dla pielęgniarek mają wynieść co najmniej cztery procent powyżej inflacji.

foto RMF FM

10:00