Stany Zjednoczone zezwoliły swoim dyplomatom oraz ich rodzinom wyjechać z Chin z powodu zagrożenia epidemią nietypowego zapalenia płuc, czyli SARS. Po raz pierwszy choroba pojawiła się w chińskiej prowincji Guangdong oraz w Hongkongu. Z powodu SARS zmarło już w Chinach 46 osób, u 1,2 tys. wystąpiły objawy chorobowe.

Dziś w Guandong pojawił się zespół ekspertów ze Światowej Organizacji Zdrowia. Jak zapewnia rzecznik organizacji, Chris Powell, Chińczykom zależy na jak najszybszym wyjaśnieniu podłoża tej epidemii.

Te informacje, które dostaliśmy są bardzo, bardzo szczegółowe. To znaczy dotyczą one każdego z pacjentów - kiedy zaczęła się choroba, w jaki sposób ją leczono. Dla epidemiologów i wirusologów, którzy są w naszym zespole to dane niezwykle cenne.

Na razie szybciej niż sama epidemia rozprzestrzenia się strach przed SARS. W Hongkongu ludzie kupują jednorazowo nawet po tysiąc masek chirurgicznych. W Kanadzie, gdzie na ostry syndrom dróg oddechowych zmarło już 7 osób, zakazano odwiedzin w szpitalach, a tysiące pracowników służby zdrowia, które mogły mieć kontakt z chorymi skierowano na 10-dniowa kwarantannę.

W Kalifornii zatrzymano samolot pasażerski z Tokio i wezwano ekspertów, by sprawdzić, czy 5 z pasażerów jest tylko przeziębionych czy też ma SARS. Alarm okazał się fałszywy.

Foto: Archiwum RMF

21:20