Uruchomiony 10 września Zderzacz Hadronów, gigantyczne urządzenie, dzięki któremu fizycy mają poznać sekrety początków Wszechświata, tylko przez dzień pracowało zgodnie z planem. W piątek, podczas próby włączenia aparatury po pierwszej awarii, doszło do wycieku ciekłego helu. Naprawa potrwa co najmniej dwa miesiące.

W normalnych warunkach taka naprawa potrwałaby tylko kilka dni. Urządzenie pracuje jednak w temperaturze około -270 stopnic Celsjusza. Cały sektor akceleratora, w którym doszło do rozszczelnienia instalacji ciekłego helu, będzie musiał być teraz stopniowo ogrzany do temperatury, która umożliwi jego naprawę. Stopniowe ogrzanie, a potem schłodzenie, zajmie właśnie dwa miesiące.

Jeszcze w piątek w południe rzecznik CERN-u przekonywał, że wcześniejsza awaria transformatora została usunięta, i elektromagnesy sterujące biegiem wiązki są pomyślnie schładzane. Niestety, podczas tej operacji doszło do kolejnej awarii. Stopienie się wadliwego łącza między dwoma magnesami, doprowadziło do znacznego wycieku helu. Na szczęście nikt nie został poszkodowany.