Już w środę wieczorem polskiego czasu firma Apple zaprezentuje swoją wersję tabletu z dotykowym ekranem. Co ciekawe, na tę premierę z niecierpliwością czekają nie tylko wielbiciele elektronicznych gadżetów, ale i właściciele koncernów prasowych.

Wszyscy oczekują, że podobnie jak iPod i iPhone, kolejny gadżet Appla okaże się przebojem. Tym razem jednak nadzieje idą nawet dalej. Być może najnowsze dziecko Stevena Jobsa doprowadzi do rewolucji, jaka kiedyś nastąpiła w przemyśle muzycznym za sprawą iTunes. Nowy tablet będzie przystosowany do ściągania z internetu i czytania książek, gazet i czasopism. Jeśli uda się zachęcić odbiorców do tego, żeby płacili za wybrane pozycje, na przykład interesujące ich artykuły, jeśli ustali się cenę na odpowiednio atrakcyjnym poziomie, wydawcy prasy mogą zyskać źródło finansowania, które zażegna ich dotychczasowe kłopoty, związane właśnie z pojawieniem się internetu. Dziennik "The New York Times" już zapowiada tworzenie wersji specjalnie przeznaczonej dla tabletu Appla, za tym przykładem pójdą i inni. Współpraca z Jobsem nie jest łatwa, ale przynosi dochody. Wiedzą o tym firmy płytowe. Czyżby miało się okazać, że to on uratuje profesjonalne dziennikarstwo?

Wiele będzie zależało też od tego, na ile atrakcyjny będzie ekran dotykowy nowego tableta. Z tym jednak Apple ostatnio nie ma kłopotów. "New Scientist" podejrzewa, że pod wieloma względami konstrukcja może być rewolucyjna. Analiza patentów zgłoszonych przez Apple sugeruje, że nowy ekran będzie odróżniał dotyk od samego zbliżenia palca i w ten sposób, da użytkownikowi więcej możliwości. Mówi się też o tym, że niektóre z funkcji zwykłej klawiatury, na przykład spację, czy enter będzie można realizować z pomocą odpowiednich gestów nad powierzchnią ekranu a rozsuwanie palców, czy machniecie reką wystarczy, by otworzyć pocztę, albo przejść do następnej wiadomości. Jak będzie naprawdę, przekonamy się już niebawem.