"Od człowieka do czarnej otchłani" - taki tytuł nosi wystawa malarstawa Witolda-K (Witolda Kaczanowskiego). Można ją oglądać w galerii Konstancińskiego Domu Kultury Hugonówka do 29 listopada. Tematami wielu prac artysty są rzeczywistość, samotność i tajemnica. Jak podkreśla Witold-K, "klucz do dobrego dzieła to kompozycja! Trzeba wiedzieć, kiedy się zatrzymać".

"Od człowieka do czarnej otchłani" pokazuje drogę Witolda-K, od znanych już postaci ludzkich, zmierzających w nieznanym kierunku, do próby dotknięcia absolutu, zadania pytania "co jest po drugiej stronie wszystkiego?".

Witold-K to pierwszy polski artysta z retrospektywą w słynnym Sotheby's w Amsterdamie, o którym pianista Artur Rubinstein mówił "Skradł bogom żar ognia". 1967 roku jego portret tuszem na papierze namalował Pablo Picasso. Przyjaźnił się z Markiem Hłasko

Większość prac pokazywanych w Hugonówce powstała w pracowni artysty w Konstancinie-Jeziornie. Wystawa "Od człowieka do czarnej otchłani" zaprezentuje nie tylko najnowsze obrazy, nigdy dotąd nie prezentowane publicznie, ale także wybrane prace retrospektywiczne z lat 50., 60. i 70.m.in z najsłynniejszych cykli "Samotność" i "Ludzie".

Kim jest Witold-K?

Witold Kaczanowski, znany na świecie jako Witold-K, ukończył warszawską ASP pod kierunkiem Henryka Tomaszewskiego i Wojciecha Fangora. Tworzył i tworzy grafikę, malarstwo, rzeźbę, fotografię, murale oraz projekty scenograficzne i plakaty. Pracował w Paryżu, gdzie odbyła się jego pierwsza monograficzna wystawa za granicą. Tworzył też w Stanach Zjednoczonych. Jego prace, które znajdują się w licznych kolekcjach publicznych i prywatnych na całym świecie, prezentowane były na ponad 70 wystawach, w tym 40 indywidualnych, m.in. w Otis Art Institute w Los Angeles, galerii Simpliciano w Mediolanie, Pekao Gallery w Toronto, Sotheby’s  w Amsterdamie - najstarszym domu aukcyjnym na świecie, a także w warszawskiej Zachęcie, Muzeum Narodowym w Krakowie i Warszawie. 

Jak mówi Witold-K, "z malarstwem jest jak z muzyką. Wielu ludzi jej słucha, ale niewielu ją naprawdę słyszy. Ja swoje obrazy malowałem z Mozartem, Brahmsem, Strawińskim, Pink Floydami i Chopinem. To oni mi pomagali malować, bo potrafili nastroić mnie emocjonalnie, żeby z pasją podejść do tego co robię. Wiem, że malarze powołują się zazwyczaj na innych wielkich malarzy, ale ja nie wiem, czy moja sztuka w ogóle by istniała, gdyby nie wielcy muzycy.  I to do tego stopnia, że każdy z moich obrazów powinien być podpisany "Witold K. i Mozart" albo "Witold K. i Pergolesi", "Witold-K. i Szymanowski". 

Opracowanie: