W Akademickiej Przestrzeni Kulturalnej Wyższej Szkoły Gospodarki w Bydgoszczy odbyły się warsztaty hip-hopowe. Zespół BiszOerKay & Dj Paulo podpowiadali jak tworzyć beaty, scratchować oraz pisać teksty, a menadżer grupy Marcin Jaruszewski wyjaśnił, na czym polega zarządzanie zespołem. Z Jarosławem Jaruszewskim, pseudonim „Bisz”, raperem i producentem muzycznym rozmawiał nasz dziennikarz.

Paweł Balinowski: Macie dziś w Bydgoszczy warsztaty. W Łodzi czy Warszawie jest to spotykana sprawa, to tutaj, w tym mieście często o takich rzeczach nie słychać. Będziesz mówił o tym jak stylowo rapować, więc pytanie jest oczywiste - jak stylowo rapować i pisać teksty?

Bisz: Ostatnio uprzedziłem na Facebooku, że rapu nie da się uczyć, każdy do swojego stylu dochodzi latami, wiec ciężko, żeby ktoś zdradzał swoje patenty albo uczył kogoś, jak ma rapować w ten sam sposób  jak on, bo cała rzecz polega na tym, żeby każdy robił to na swój sposób. Pamiętam, jak kumpel mi mówił, że był na warsztatach, które prowadziła osoba, którą szanował i mówił, że on tam nic ciekawego nie pokazał, ale sama obecność i anegdoty o muzyce dały mu tyle inspiracji, że wrócił i ćwiczył częściej, niż zwykle. Myślę, że właśnie takie warsztaty mają pobudzić kreatywność i inspirację do ogólnie rozumianej twórczości.

Raperzy to są według ciebie tacy poeci naszych czasów, młodzi, uliczni i zdenerwowani.

W jakimś sensie tak, poezja zawsze była ekspresją emocji, dzisiaj robią to raperzy, poetów jest dużo, natomiast docieralność do odbiorcy jest znacznie większa w hip-hopie. Jest znak naszych czasów.

Pełnicie funkcję, którą kiedyś pełnili poeci dla młodych ludzi. Moim zdaniem hip-hop to głos pokolenia, mówisz, że każdy rapuje po swojemu, i taka jest prawda. Każdy musi robić muzykę tak jak podpowiada mu serce. Powiedz mi, masz jakieś ogólne rady, dla młodego rapera, który chciałby się wybić, ale nie ma pojęcia jak to zrobić?

Nie ma na to rady, bo nam zajęło to ponad 10 lat i trzeba mieć to w sobie. Ostatnio oglądałem taki serial, już długi czas po premierze, "Sześć stóp pod ziemią" i w jednym odcinku właśnie jest pytanie do artysty: dlaczego to robisz? Po co to robisz? I on mówi: tylko dlatego, że nie mam wyboru. Gdybym tego nie robił, to nie mógłbym żyć po prostu. I to jest tak, że jeśli czujesz coś takiego, to po prostu nie masz wyboru i robisz to i prędzej czy później wydaje mi się, że musisz coś osiągnąć.

Macie w głowie więcej takich warsztatów?

Tak, aczkolwiek można pokazywać jak na MPC robić muzykę albo jak scretchować, nie wiem, uczyć rytmiki. Bo jednak to młode pokolenie słuchające rapu już wie jak rapować w najprostszy sposób, czyli tam składać słowa do bitu, więc ciężko uczyć takich podstaw. Można bardziej pogadać, posłuchać pytań i ogólnie zainspirować się nawzajem.

Jesteś polonistą z wykształcenia. Pomaga ci to bardzo w pisaniu?

Trochę tak, trochę nie. Czytanie na pewno mi pomaga. Przede wszystkim jednak podczas pracy nad tekstem cały czas słucha się jakby tej doskonałej wersji. Kiedy pisze się linijki, to non stop się skreśla, widzi się jak te słowa współgrają, czasami lepiej, czasami gorzej i to najbardziej koduje w głowie jakieś takie nowe połączenia, które sprawiają, że nagle te słowa zaczynają żyć i łączyć się w sposoby niespotykane w potocznym języku. To pozwala potem tworzyć jakieś nowe konstrukcje i rapować w dziwne i nowe sposoby.

Mówiłeś o tym, że 10 lat wam to zajęło. Chyba jednak jest jedna ważna cecha dla każdego artysty czyli cierpliwość?

Dokładnie, cierpliwość... To nie jest tak, że celem jest wybicie się. Celem się nagranie dobrej płyty więc nagrywa się ją, potem daje się ją ludziom i oni ją odbierają - mniej lub bardziej dobrze. Bez promocji wiadomo, że to nie dociera do większej ilości ludzi, ale zadanie jest wykonane, wtedy robi się następną płytę, jakby to nie jest kwestia linearnego czasu, że aż do przyjścia Chrystusa, czyli że czekamy do złotej płyty, czy do zarobienia większych pieniędzy, tylko robi się swoje.