Prawie dwie godzinny trwał koncert światowej sławy tenora Placido Domingo na wrocławskim Rynku.

Organizatorzy przygotowali się na obecność 25 tysięcy melomanów. Ostatecznie posłuchać śpiewaka światowej sławy przyszło około 10 tysięcy osób i to głównie tych, którzy mogli słuchać w sektorach bezpłatnych.

Artyście towarzyszyła sopranistka Ana Maria Martinez oraz Sinfonia Varsovia, w poszerzonym 90-osobowym składzie pod dyrekcją Eugene Kohla. Śpiewak przyleciał swoim prywatnym samolotem w czwartek. Odleci z Wrocławia w niedzielę.

Koncert mogli obejrzeć również mieszkańcy Krakowa, dla których przygotowano bezpośrednią relację na miejskim Rynku. Natomiast miłośnicy internetu na całym świecie mogli posłuchać śpiewu tenora w sieci. Pozostali melomani będą mogli obejrzeć koncert w programie II TVP oraz Telewizji Polonia - najprawdopodobniej już we wrześniu.

Tuż po koncercie Domingo niestrudzenie rozdawał autografy najwytrwalszym miłośnikom swojego talentu, nie zważając na ochronę, która próbowała odgrodzić śpiewaka od jego sympatyków. Wcześniej skromny artysta przez cały pobyt we Wrocławiu dzielnie znosił wszelkie szykany ochrony, która nie chciała dopuścić nawet dzieci do Domingo. Sporym problemem dla ochroniarzy był również

fakt, że artysta najchętniej chodził piechotą.

I choć sam koncert wypadł dobrze zaś artysta zachwycił publiczność, to jednak nie obyło się bez kilku drobnych incydentów. Przy jednym z wejść na Rynek ustawiła się grupa młodzieży z transparentem, który głosił: "Jesteś głodny? Zjedz tenora". Natomiast na innym plakacie można było przeczytać: "Protestujemy przeciwko bzdurom za społeczne pieniądze". Wielu mieszkańców oburzył fakt, że Urząd Miasta Wrocławia wydał na koncert 2,5 miliona złotych, a jednak za bilety trzeba było płacić. I być może właśnie dlatego sektory stojące, do których wejście kosztowało od 25 do 60 zł świeciły pustkami. Natomiast większość publiczności zgromadziła się w sektorach bezpłatnych, z których równie dobrze można było zobaczyć artystę na scenie.

00:55