Film "Ida" zdobył tegoroczną nagrodę Parlamentu Europejskiego - LUX Film Prize 2014. Obraz w reżyserii Pawła Pawlikowskiego był jednym z trzech finalistów nominowanych do tego wyróżnienia. Pozostałe to słoweński film "Klasowy wróg" Roka Biczeka oraz francuski "Dziewczyny z bandy" Celine Sciammy.

Nagrodę wręczył na sesji plenarnej w Strasburgu przewodniczący Parlamentu Europejskiego Bruno Schulz. Nagroda LUX przyznawana jest - według regulaminu - wybitnym filmom, które promują wartości europejskie o charakterze uniwersalnym i różnorodność kulturową. Po raz pierwszy zdobył ją polski reżyser.

Ta nagroda być może dowodzi, że sztuka może ciągle odgrywać ważną rolę w dzisiejszym kinie! - powiedział Paweł Pawlikowski odbierając statuetkę w formie filmowej taśmy na uroczystej ceremonii w Strasburgu.

Podziękował PE za pomoc w promowaniu filmu w Europie.

Laureat Nagrody LUX nie dostaje nagrody pieniężnej - Parlament Europejski pokrywa koszty przetłumaczenia napisów do filmu na 23 unijne języki oraz dostosowanie obrazu dla osób niedowidzących i niedosłyszących.

Film powalczy o Złote Globy

"Ida" idzie jak burza. Kilka dni temu została doceniona na gali rozdania europejskich Oscarów. Twórcy filmu otrzymali nagrody Europejskiej Akademii Filmowej dla najlepszego filmu, a także za najlepszy scenariusz i reżyserię. W ich ręce trafiła również statuetka od publiczności.

Obraz Pawlikowskiego powalczy także o Złotego Globa w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Zwycięzców poznamy 13 grudnia. Rozdanie Złotych Globów 11 stycznia.

"Ida" - skromna, bezczelnie konsekwentna, uniwersalna, europejska

"Ida" jest niebywale czysta artystycznie, skromna, a jednocześnie bezczelnie konsekwentna, niejednoznaczna, przejmująca w swej prostocie formy i jednocześnie jej wyrafinowaniu, w adekwatności tej formy do bolesnej treści, w której nie ma żadnych łatwych odpowiedzi. Bardzo polska przez temat i styl, nawiązujący do niektórych filmów szkoły polskiej, ale i do Bergmana czy Bressona. A więc też uniwersalna, europejska. Nawiązująca do tradycji, a jednocześnie bardzo osobista.

Film wzbudza jednak kontrowersje. Nasz dziennikarz Bogdan Zalewski pisze na swoim blogu: Stylizacja na kino z czasów komunizmu nie ma wymiaru jedynie estetycznego. To jest rodzaj sygnału, że tak naprawdę PRL trwa. Nieco zmieniły się akcenty, natomiast cały czas toczy się walka z polskością przy pomocy klisz, stereotypów, wyolbrzymień, słowem ordynarnych kłamstw, ubranych w przepiękne stroje z epoki. Reżyser przyznał, że pierwowzorem postaci "krwawej Wandy Gruz" - ciotki tytułowej bohaterki była komunistyczna, żydowska zbrodniarka Helena Wolińska-Brus, jedna z najkrwawszych morderczyń polskich patriotów, która naprawdę nazywała się Fajga Mindla Danielak. To okrutne, wulgarne, prymitywne monstrum, uniknęło odpowiedzialności na emigracji w Wielkiej Brytanii i do końca pluło na Polskę i Polaków. CAŁY WPIS ZNAJDZIECIE TUTAJ

Koprodukcja polsko-duńska, akcja toczy się na początku l.60

"Ida" (2013) jest koprodukcją polsko-duńską, zrealizowaną (zdjęcia powstawały m.in. w Łodzi) przez Opus Film i Phoenix Film we współpracy z Portobello Pictures, Phoenix Film Polska i Canal+ Polska. Dofinansowały ją m.in. Polski Instytut Sztuki Filmowej i Duński Instytut Filmowy.

Akcja toczy się na początku lat 60. XX w. Anna, młoda nowicjuszka, sierota wychowywana w zakonie (w tej roli debiutująca na dużym ekranie Agata Trzebuchowska) przed złożeniem ślubów poznaje Wandę Gruz (Kulesza), swoją jedyną krewną. Od Wandy, która jest jej ciotką, dziewczyna dowiaduje się, że jest Żydówką i że naprawdę nie nazywa się Anna, lecz Ida Lebenstein. Poznaje następnie tragiczną historię swoich rodziców, zamordowanych podczas wojny. Konfrontacja z przeszłością staje się dla przyszłej zakonnicy próbą wiary.