Amerykańskie media donoszą o "niełatwym" charakterze Donalda Trumpa. Z ustaleń dziennika "Washington Post" wynika, że prezydent Stanów Zjednoczonych w ostatnich tygodniach sprzeczał się z wybranym przez siebie architektem o wielkość sali balowej budowanej przy Białym Domu. Architekt podkreślał, że sala nie powinna przyćmiewać głównego budynku Białego Domu.
- Donald Trump wszedł w konflikt z architektem Jamesem McCrerym II podczas prac nad projektem nowej sali balowej przy Białym Domu - informuje amerykańska prasa.
- Spór dotyczył przede wszystkim rozmiarów obiektu, który według planów Trumpa miałby mieć ponad 8 tys. m kw., czyli znacznie więcej niż sam Biały Dom (ok. 5 tys. m kw.).
- Architekt apelował o powściągliwość, obawiając się, że nowa sala przyćmi historyczny budynek.
- Koszt inwestycji szacowany jest na 300 mln dolarów. Trump zapewnia, że sala nie powstaje z pieniędzy podatników.
- Więcej aktualnych informacji ze świata znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl
Według doniesień gazety Trump sprzeczał się o skalę projektu z architektem Jamesem McCrerym II, którego wybrał do zaprojektowania sali balowej. Cztery źródła, które chciały jednak pozostać anonimowe, przekazały, że "odzwierciedla to konflikt między normami architektonicznymi a pompatyczną estetyką Trumpa".
Architekt zalecał powściągliwość podczas realizacji projektu, gdyż obawiał się, że planowana budowa sali o powierzchni ponad 8 tys. metrów kwadratowych może przyćmić główny budynek Białego Domu. Ten ma powierzchnię ok. 5 tys. m kw. To byłoby naruszeniem ogólnej zasady architektonicznej, zgodnie z którą dobudowywany aneks nie powinien dominować nad głównym budynkiem.
"Koncentracja Trumpa na projekcie i jego upór w realizacji własnej wizji, pomimo sprzeciwów zatrudnionych przez niego osób, konserwatorów zabytków i innych ludzi zaniepokojonych brakiem zaangażowania w projekt opinii publicznej, odzwierciedlają jego niezachwianą wiarę w siebie jako kreatora gustów i jego obsesyjną dbałość o szczegóły" - czytamy w publikacji dziennika.
McCrery ukrywał własne uwagi krytyczne przed opinią publiczną, po cichu pracując nad realizacją planów Trumpa, który domagał się pilnych zmian w swoich planach - utrzymują dwie osoby zaznajomione z przebiegiem rozmów w tej sprawie.
Prezydent USA, który jest wieloletnim potentatem rynku nieruchomości i szczyci się swoją wiedzą, wielokrotnie zagłębiał się w szczegóły projektu podczas spotkań z architektem w Gabinecie Owalnym.
Według jednego ze źródeł, McCrery nie chciał zrezygnować z pracy nad projektem, gdyż obawiał się, że inny architekt stworzy budynek gorszej jakości. Pod budowę sali balowej rozebrano całe Wschodnie Skrzydło Białego Domu, co nie spodobało się części Amerykanów. Sala ma pomieścić blisko tysiąc osób, a jej planowana powierzchnia to ponad 8 tys. m kw. Koszty budowy szacowane są na 300 mln dolarów.
Jak ogłosił Trump, obiekt nie jest budowany z pieniędzy podatników. Na opublikowanej liście darczyńców są koncerny, np. Apple, Amazon, Lockheed Martin, Microsoft, Google, Meta, ale też osoby prywatne. Również sam Trump zapowiedział, że wyłoży środki na jej powstanie.
Budowa sali balowej to nie jedyne zmiany poczynione na terenie Białego Domu od początku drugiej kadencji prezydenckiej Trumpa. W Gabinecie Owalnym zawieszono obrazy w złotych ramach oraz dodano złote ozdoby. Ogród Różany wyłożono kamiennymi płytami, a na tarasie ustawiono stoliki z żółto-białymi parasolami.
Pod koniec września w kolumnadzie Zachodniego Skrzydła Białego Domu pojawiła się natomiast Prezydencka Aleja Sławy. Na ścianie zawieszono biało-czarne portrety prezydentów USA oprawione w złote ramy. Zamiast portretu poprzedniego prezydenta Joe Bidena powieszono fotografię przedstawiającą urządzenie do powielania podpisów, tzw. autopen.
Trump zapowiedział też budowę monumentalnego łuku triumfalnego, który ma stanąć w Waszyngtonie w 2026 roku z okazji 250. rocznicy ogłoszenia niepodległości Stanów Zjednoczonych. Monument, nazwany przez amerykańskie media "Arc de Trump", czyli "łuk Trumpa", ma też uczcić samego prezydenta.


