​Kapitan Andrzej Lasota trafił do izolatki w więziennym szpitalu. Według informacji przekazanych przez jego współpracowników - jest zakażony wirusem Zika. Dyrekcja więzienia w meksykańskim Tepic przekonuje jednak, że to angina. W tę wersję nie wierzą również bliscy kapitana. Według naszych najnowszych informacji, uzyskanych w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych, służbie więziennej w Tepic został przekazany zapas leków na 60 dni dla kapitana Lasoty.

To efekt działań polskich służb konsularnych na miejscu, które niezwłocznie po otrzymaniu informacji o pogarszającym się stanie zdrowia naszego rodaka, zwróciły się do MSZ Meksyku, Prokuratury Generalnej tego kraju, oraz władz zakładu karnego, w którym przebywa Polak.

MSZ wystąpiło też z wnioskiem o przeprowadzenie odpowiednich badań diagnostycznych i leczenie pod okiem specjalistów. Sprawę w bezpośrednich rozmowach poruszał też Ambasador RP w Meksyku, który z przedstawicielami tamtejszej dyplomacji poruszył kwestię postępowania toczącego się przeciwko kapitanowi Lasocie.

Oprócz najważniejszych kwestii dotyczących stanu zdrowia kapitana i konieczności podjęcia odpowiednich działań w tym zakresie omówiono także sprawy związane z możliwością przyspieszenia toczącego się wobec naszego obywatela postępowania i rozprawy sądowej. - informuje resort spraw zagranicznych.

Międzynarodowe rozmowy przyniosły pierwsze efekty. MSZ Meksyku, wystąpił do sędziego prowadzącego sprawę o rozważenie hospitalizacji Andrzeja Lasoty poza więzieniem, oraz przekazał postulaty strony polskiej. Tamtejszy resort wyraził też gotowość do podjęcia przez meksykańskie placówki dyplomatyczne działań przyspieszających toczące się postępowanie, w związku z wnioskiem obrońcy kapitana wniesionym do sądu.

Według informacji przekazanych przez polskiego Konsula w Meksyku, stan zdrowia kapitana na przestrzeni ostatnich dni nieco się poprawił.

Polski kapitan od roku jest w więzieniu

Lipiec 2019 roku. Statek UBC Savannah z trzema Polakami i 19 Filipińczykami na pokładzie stoi w porcie w kolumbijskiej Branquilli. Jest w trakcie załadunku koksu metalurgicznego, który ma przetransportować do meksykańskiej Altamiry. Zanim zostaną nim wypełnione wszystkie ładownie masowca, mija kilka dni. Kiedy jest już gotowy do wypłynięcia - po odprawie przez miejscowe służby - wychodzi w morze. Po kilku dobach dociera do portu w Altamirze, gdzie rusza jego rozładunek. Pracami w porcie wypłynięcia i w porcie docelowym, zajmują się miejscowi pracownicy. Kiedy jeden z członków załogi na dnie ładowni, pod koniec rozładunku, zauważa podejrzane pakunki - natychmiast zawiadamia pierwszego oficera i kapitana, którzy decydują o przerwaniu rozładunku. Wzywają na miejsce służby portowe oraz policję. Po kilku godzinach okazuje się, że w workach znajduje się kokaina. Początkowo meksykańscy policjanci decydują o zarekwirowaniu ładunku i pozostaniu załogi na miejscu. Do lokalnych mediów trafiają zdjęcia funkcjonariuszy wydziału narkotykowego z zarekwirowanym narkotykiem - w paczkach schowano ok 200 kg kokainy. Po kilku dniach na pokład wchodzą jednak uzbrojeni żołnierze i przekazują decyzję o konieczności aresztowania całej załogi. To początek dramatu marynarzy, którzy trafiają do wieloosobowej celi. Dla większości z nich te przeżycia to już jednak przeszłość. Dla kapitana - wciąż teraźniejszość.



Po prawie roku przebywania w więziennej celi, bez konkretnych zarzutów, nasz rodak usłyszał je wiosną. Meksykańskie służby twierdzą, że to kapitan Lasota odpowiada za wprowadzenie na terytorium Meksyku znacznych ilości narkotyków. Podstawę aktu oskarżenia stanowi art. 194, cz. II Federalnego Kodeksu Karnego. Przepis ten traktuje oskarżonego jako bezpośredniego sprawcę przestępstwa, który działa w sposób umyślny. Jako główny dowód aktu oskarżenia, Biuro Prokuratora Generalnego przedstawia wyłącznie zeznania świadków potwierdzające, że na statku znaleziono narkotyki. Według naszych ustaleń, śledczy nie biorą jednak pod uwagę, że większość z osób, które składały swoje zeznania - w tym ponad 20 członków załogi - podtrzymuje, że nielegalne substancje znalazły się na statku podczas załadunku kruszywa, bez wiedzy marynarzy. Śledztwo nie wykazało w jaki sposób pakunki trafiły do ładowni.

Pierwsza rozprawa przeciwko Polakowi, przed meksykańskim sądem odbyła się w połowie czerwca. Sąd odrzucił wtedy wnioski obrony o unieważnienie zebranego dotąd materiału dowodowego. Strony ustaliły jednak, że jest lista faktów, co do których zarówno oskarżenie jak i obrona nie mają żadnych wątpliwości, co mogło wskazywać na to, że nie będą już potrzebne przesłuchania kolejnych świadków. Kolejna rozprawa miała się odbyć pod koniec lipca. Sąd do dziś nie wyznaczył jej terminu.

Rodzina kapitana Lasoty szuka pomocy wszędzie, gdzie to możliwe. Dwukrotnie wysyłali pisma do Ambasady Meksyku w Polsce z prośbą o wsparcie w kontakcie z tamtejszym wymiarem sprawiedliwości. Bliscy i współpracownicy kapitana prosili o przesłuchanie biegłych z zakresu międzynarodowego prawa morskiego. Ich prośby pozostały jednak bez reakcji. Kilka dni przed powstaniem tego artykułu, o aktualny status sprawy i ewentualne możliwości wsparcia rodziny kapitana w kontakcie z meksykańską stroną, zapytaliśmy w Ambasadzie Meksyku w Warszawie. Nadal czekamy na odpowiedź.  

W sprawie kapitana Andrzeja Lasoty, intensywnie działają też polskie służby konsularne zarówno w Meksyku jak i w Polsce. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że w ostatnich dniach do meksykańskich śledczych oraz do dyrekcji więzienia w Tepic, trafiły kolejne pisma, dotyczące chociażby umożliwienia kontaktu z naszym rodakiem, dyplomatom i współpracownikom na miejscu. Według naszych rozmówców, strona meksykańska jest jednak nieugięta i niezwykle trudno prowadzić z nią jakiekolwiek negocjacje.