Brytyjska policja wstrzymała dzielenie się z władzami Stanów Zjednoczonych informacjami na temat śledztwa ws. zamachu terrorystycznego w Manchesterze. To konsekwencja przecieków do amerykańskich mediów z ostatnich dni, które rozgniewały rząd w Londynie – poinformowała stacja BBC. Nie wskazała źródła swych ustaleń. Premier Wielkiej Brytanii Theresa May podczas miniszczytu NATO zwróci się do prezydenta USA Donalda Trumpa o przestrzeganie tajemnicy śledztwa w sprawie zamachu. Brytyjski rząd i policja krytykowały przecieki o śledztwie pojawiające się w mediach w USA.

Brytyjski rząd i służby już wcześniej bardzo krytycznie wypowiadały się w tej sprawie. Narodowa Rada Szefów Policji wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że przecieki do mediów "podkopują śledztwo ws. zamachu".

Theresa May ma zamiar rozmawiać na ten temat z Trumpem w Brukseli, gdzie po południu odbędzie się miniszczyt NATO. Jasno powiem prezydentowi Trumpowi, że informacje, którymi dzielą się nawzajem nasze służby, powinny pozostać poufne - powiedziała May cytowana przez AFP.

W poniedziałek wieczorem w Manchesterze doszło do ataku terrorystycznego, w którym zginęły co najmniej 22 osoby, a 119 zostało rannych. Zamachowiec samobójca Salman Abedi zdetonował bombę po koncercie amerykańskiej piosenkarki Ariany Grande w mieszczącej 21 tys. osób hali widowiskowo-sportowej Manchester Arena. Do ataku przyznało się Państwo Islamskie (ISIS).

Już wczoraj rano brytyjska minister spraw wewnętrznych Amber Rudd skrytykowała w wywiadzie dla BBC amerykańskie służby wywiadowcze, które od pierwszych godzin po ataku przekazywały mediom szczegóły śledztwa, ujawniając m.in. tożsamość zamachowca i szczegóły wydarzeń w Manchester Arena, zanim na upublicznienie tych informacji zdecydowała się brytyjska policja.

Brytyjska policja mówiła bardzo jasno, że chce kontrolować przepływ informacji, aby chronić prowadzone postępowania (...) - i irytujące jest to, że są one udostępnianie przez inne źródła - stwierdziła Rudd.

Zdradziła również, że powiedziała "naszym przyjaciołom (amerykańskim służbom) jednoznacznie, że ta sytuacja nie powinna się powtórzyć".

Wczoraj wieczorem amerykańskie media opublikowały jednak szereg dalszych informacji na temat poniedziałkowego zamachu.

Serwis internetowy dziennika "New York Times" opublikował zdjęcia operacyjne z miejsca zdarzenia, pokazujące i identyfikujące m.in. części bomby, którą zamachowiec wniósł do Manchester Arena, a także schemat rozłożenia ciał ofiar w pobliżu wejścia do hali.

Z kolei telewizja NBS opublikowała na swej stronie szczegółową ocenę materiału wybuchowego, a także informacje na temat podróży sprawcy tuż przed śmiercią i procesu identyfikacji jego ciała.

Brytyjski dziennik "Financial Times" poinformował, że ujawnione wieczorem dokumenty pochodzą z zastrzeżonego rejestru, który Wielka Brytania dzieli z zamkniętą grupą osób wśród wybranych partnerów wywiadowczych.

W wydanym późnym wieczorem oświadczeniu Brytyjska Narodowa Rada Szefów Policji zaznaczyła, że "ogromnie ceni sobie ważne relacje" z "zaufanymi partnerami z dziedziny wywiadu, sił porządkowych i służb bezpieczeństwa na całym świecie".

Te relacje umożliwiają nam współpracę i dzielenie się tajnymi i wrażliwymi informacjami, co pozwala nam zwalczać terroryzm i chronić ludzi w kraju i poza jego granicami - napisała Rada w oświadczeniu, opublikowanym na jej stronach internetowych.

Zaznaczyła jednak równocześnie, że "kiedy zaufanie zostaje złamane, podkopuje to te relacje, nasze śledztwa i zaufanie ze strony ofiar, świadków i ich rodzin".

Szkody są nawet większe, kiedy w grę wchodzi nieautoryzowane ujawnienie potencjalnego materiału dowodowego w środku poważnego śledztwa antyterrorystycznego - podsumowała Rada.

Wyciek nowych informacji wywiadowczych potępił także burmistrz Manchesteru Andy Burnham, który nazwał to "kompletnie nieakceptowalnym" i zapowiedział interwencję u amerykańskiego ambasadora w Wielkiej Brytanii. Krytycznie wypowiedział się również minister obrony Michael Fallon, który podkreślił, że jest przeciekami "zawiedziony".

Dzieci wśród ofiar zamachowca. Trwa seria zatrzymań

Do barbarzyńskiego zamachu doszło w poniedziałkowy wieczór w Manchester Arena: zamachowiec-samobójca zdetonował ładunek wybuchowy tuż po koncercie amerykańskiej piosenkarki Ariany Grande, na którym zebrało się ponad 20 tysięcy ludzi - wśród nich wiele dzieci i nastolatków.

W ataku zginęły 22 osoby, a 119 zostało rannych, z czego 64 musiały być hospitalizowane.

Wśród ofiar śmiertelnych - jak ujawnił wczoraj w rozmowie z RMF FM szef MSZ Witold Waszczykowski - jest polskie małżeństwo, które przyjechało do Manchester Arena, by odebrać z koncertu dwie córki.

Inny Polak został ranny w zamachu.

We wtorek wieczorem brytyjska premier Theresa May poinformowała o podniesieniu poziomu zagrożenia terrorystycznego do najwyższego, piątego poziomu, który formalnie oznacza, że kolejny atak jest nie tylko bardzo prawdopodobny, ale może dojść do niego w każdej chwili.


(e)