Z Rosji wyjechała w ostatnich dniach dziennikarka niezależnej "Nowej Gaziety" Jelena Miłaszyna, która zdecydowała się na ten krok po groźbach przywódcy Czeczenii Ramzana Kadyrowa. W Moskwie zamknięto biuro niemieckiej rozgłośni Deutsche Welle.

O swojej decyzji Miłaszyna poinformowała 3 lutego. 

Nalega na to redaktor naczelny i moje dość wysokiej rangi źródła, które mówią, że moje bezpieczeństwo jest mocno zagrożone. Posłucham ich więc, choć bardzo mi się to nie podoba - powiedziała Miłaszyna niezależnej telewizji Dożd. Dziennikarka zapewnia, że opuści Rosję tylko tymczasowo. 

Redaktor naczelny "Nowej Gaziety", laureat tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla Dmitrij Muratow podkreślił w oficjalnym komunikacie, że wyjazd Miłaszynej jest zgodny z procedurami redakcji. 

Przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow niedawno nazwał Miłaszynę, jak i obrońcę praw człowieka Igora Kalapina "terrorystami" i oświadczył, że władze Czeczenii "zawsze niszczyły terrorystów i ich wspólników". "Nowaja Gazieta" po słowach Kadyrowa zwróciła się do Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej o wszczęcie sprawy karnej dotyczącej wzniecania nienawiści. 

Z problemami "Nowej Gaziety", której dziennikarze, m.in. Anna Politkowska, zapłacili niegdyś życiem za swą pracę zawodową, zbiegł się nakaz zakończenia działalności w Rosji niemieckiej rozgłośni Deutsche Welle. Po decyzji MSZ o odebraniu akredytacji jej dziennikarzom biuro Deutsche Welle zostało zamknięte. 

MSZ Rosji oświadczyło przy tym, że jest to "pierwszy etap" reakcji Moskwy na zakaz nadawania w Niemczech kanału RT DE. Ten niemieckojęzyczny kanał rosyjskiej telewizji państwowej RT powinien był ubiegać się o licencję na nadawanie w Niemczech od tamtejszego regulatora mediów MABB, ale tego nie uczynił. Restrykcje wobec DW wywołały w Niemczech oburzenie i apele do kanclerza Olafa Scholza, by zażądał anulowania zakazu na spotkaniu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem 15 lutego. 

Szef niemieckiego oddziału Reporterów Bez Granic (RSF) Christan Mihr oświadczył, że zakazanie Deutsche Welle nadawania jest "wielkim ciosem dla pluralizmu mediów i wolności informacji w kraju, gdzie wolność mediów jest już ograniczona do absolutnego minimum". 

Według prowadzonego przez RSF rankingu wolności mediów Rosja znajduje się na 150. miejscu, na 180. Powodem jest, jak ocenia RSF, "aparat represji wykorzystywany do ograniczenia informowania w mediach o protestach, a także przepisy nakładające kontrolę na działalność mediów i internetu".