Do 65 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych katastrofy statku pasażerskiego, który w poniedziałek zatonął na rzece Jangcy z 456 osobami na pokładzie - poinformowała chińska telewizja CCTV. Szanse na znalezienie żywych maleją.

Według telewizji dziś rano ratownicy dostali się do kadłuba przewróconej jednostki, ale znaleźli tam jedynie ofiary śmiertelne. Mają nadzieję na odnalezienie żywych ludzi w innych częściach jednostki. W akcji poszukiwawczej na zmiany uczestniczy niemal całą dobę ponad 200 płetwonurków.

Wcześniej podawano, że 14 osób ocalało z katastrofy, niektóre z nich same zdołały dopłynąć do brzegu, a trzy zostały wydobyte ze statku przez ratowników. Za zaginionych uważa się jednak większość ludzi na pokładzie. Wśród nich było wielu turystów w starszym wieku, biorących udział w rejsie po Jangcy. CCTV podała, że większość pasażerów miała od 50 do 80 lat.

Jednostka płynęła z miasta Nankin do Czungcing w środkowej części Chin.

Nadal nie wiadomo, dlaczego mimo bardzo złej pogody statek nie przerwał rejsu i nie zawinął do pobliskiego portu. Ze zdjęć satelitarnych wynika ponadto, że ok. godz. 21.20 czasu miejscowego, na 10 minut przed katastrofą, statek z niewyjaśnionych powodów wykonał nagły zwrot.

Wśród uratowanych jest kapitan i starszy mechanik. Obaj zostali zatrzymani. Agencja Xinhua przytoczyła ich relację, z której wynika, że przyczyną katastrofy był cyklon i że statek zatonął w ciągu zaledwie dwóch minut.

Według mediów może to być najtragiczniejsza w skutkach katastrofa statku w Chinach od blisko 70 lat.

(abs)