Tegoroczny Sylwester będzie we Włoszech wyjątkowy. W wielu miejscach upłynie bowiem pod znakiem zakazów. Z każdym dniem wydłuża się lista miast, w których nie będzie można odpalać petard i wszelkich fajerwerków. Materiałów pirotechnicznych nie będzie można używać między innymi w Turynie, Wenecji, Bari, Modenie, Palermo i Pesaro.

Wszystko wskazuje na to, że podobny zakaz wydadzą władze Mediolanu. W tym przypadku jego motywacja jednak będzie inna niż w pozostałych przypadkach. Podczas gdy w wielu miastach i gminach surowe przepisy tłumaczy się koniecznością zapewnienia spokoju mieszkańcom oraz w obronie zwierząt, władze Mediolanu motywują go walką z bardzo wysokim stężeniem smogu i szkodliwych substancji w atmosferze.

Zakazy wydano w sumie w 800 gminach i miejscowościach. W Sienie zakaz odpalania petard wprowadzono tylko w centrum. W Pesaro surowe przepisy, zabraniające odpalania wszelkich fajerwerków będą obowiązywać aż do 9 stycznia.

Są też połowiczne rozwiązania coraz bardziej palącego we Włoszech problemu hucznego i niebezpiecznego dla zdrowia oraz życia witania Nowego Roku. I tak na przykład w miasteczku Calalzo, na północy kraju, petardy odpalać będzie można tylko przez godzinę o północy.

W Neapolu, słynącym z użycia tysięcy ton fajerwerków, gdzie - jak się przypuszcza - zakaz nic by nie zmienił, władze ograniczyły się do apeli o używanie tylko legalnych produktów. Władze miasta przy okazji zbliżającego się Sylwestra przypominają bilans noworocznych zabaw z petardami w ciągu ostatnich pięciu lat, podczas których zginęły 3 osoby, a 344 zostały ranne.

W całym kraju policja i inne służby konfiskują tony nielegalnych, pozbawionych atestu petard stanowiących niekiedy śmiertelne niebezpieczeństwo. To w rzeczywistości są często prawdziwe materiały wybuchowe - ostrzegają policjanci. W sprzedaży są między innymi groźna "bomba Mario Monti", nazwana tak "na cześć" premiera, a także nawiązująca do języka giełdy petarda "Spread" o ogromnej mocy, która kosztuje 90 euro.