Demokraci utrzymają większość w Senacie. Choć po wtorkowych wyborach w USA trwa liczenie głosów, to wiemy już, że demokratom udało się obronić Senat.

Partia Demokratyczna będzie miała w nowym Kongresie co najmniej 50 głosów w 100-miejscowym Senacie - czyli tak jak było do tej pory. Pozwoli jej to na utrzymanie większości. W przypadku remisów decydujący głos ma bowiem wiceprezydent, będący przewodniczącym izby.

Sytuacja może zmienić się jeszcze bardziej na korzyść demokratów. W Georgii będzie druga tura dlatego, że choć wygrał demokrata, to nie osiągnął progu 50 procent. W tej sytuacji dogrywka odbędzie się 6 grudnia.

Wciąż nie wiadomo, jaki będzie ostateczny rozkład sił w Izbie Reprezentantów. Demokraci mają zapewnione 204 mandaty, zaś republikanie - 211, podczas gdy do zdobycia większości potrzeba 218. Według prognozy telewizji NBC News, republikanie są faworytami, by przejąć kontrolę, ale z przewagą jedynie 3 mandatów.

Prognozowano, że wybory będą kompletną porażką demokratów, republikanie mieli triumfować, ale ten wynik nie jest satysfakcjonujący dla tej ostatniej partii. Jutro na Florydzie Donald Trump ma wygłosić przemówienie. Spekuluje się, że ogłosi start w wyborach prezydenckich w 2024 roku. Nieoficjalnie wiadomo, że doradcy Trumpa odradzają mu składania takiej deklaracji - teraz, po słabych wyborach dla republikanów. Wielu z nich obwinia Trumpa, miał on być motorem napędowym kampanii.

Najnowsze sondaże - badające opinie publiczną wśród republikańskich wyborców - wskazują wzrost poparcia dla Rona DeSantisa, który wywalczył reelekcję i nadal będzie gubernatorem Florydy. Wyborcy tej partii coraz częściej to w nim widzą potencjalnego kandydata republikanów w przyszłych wyborach prezydenckich. W ostatnich dniach poparcie - w kontekście następnych wyborów prezydenckich - dla DeSantisa wzrosło o 7 procent. Stawia na niego 42 procent wyborów, a na Trumpa jedynie 35 procent.

Opracowanie: