Kryzys demograficzny we Włoszech sprawił, że w szkołach jest 70 tysięcy wolnych miejsc dla uczniów - wynika z danych dotyczących przyszłego roku szkolnego. Liczba uczniów coraz bardziej spada z roku na rok. Nauczyciele martwią się o swoją przyszłość.

"Szkoły pustoszeją" - tak to zjawisko podsumował dziennik "La Stampa". W analizie danych zwraca się uwagę na to, że pierwszą przyczyną jest poważny spadek urodzeń.

Jak obliczono, od 2015 roku liczba uczniów szkół wszystkich szczebli spadła o ponad 188 tysięcy.

Według prognoz w najbliższych pięciu latach będzie w całym kraju o 370 tysięcy mniej uczniów, czyli tyle ile wynosi ludność Bolonii, czy Florencji.

Oficjalne dane wskazujące na to, że we wrześniu wolnych pozostanie 70 tysięcy miejsc w szkołach wywołują niepokój nauczycieli. Dominuje wśród nich przekonanie, że spadek zapisów do szkół negatywnie odbije się na ich sytuacji i że może dojść do redukcji etatów.

Spotkamy się z ministrem oświaty i mamy nadzieję, że rząd utrzyma jej finansowanie na tegorocznym poziomie po to, by szkoły miały wystarczające środki a nauczyciele zachowali poziom zarobków - powiedział sekretarz generalny związku zawodowego pracowników oświaty w centrali Uil Pino Turi, cytowany przez "La Stampę".

Rozmowy nauczycielskich związków w Ministerstwie Oświaty zapowiedziano na poniedziałek. Ich działacze ogłosili, że będą domagać się gwarancji dla nauczycieli i całego systemu oświaty.

Kilka dni wcześniej pięć branżowych związków zawodowych zapowiedziało na 17 maja strajk generalny w oświacie w całych Włoszech.