Prokuratura na Sycylii wszczęła dochodzenie w sprawie zdarzenia, do jakiego doszło w trakcie procesji religijnej w Wielki Piątek. Jej trasę zmieniono w ostatniej chwili, by przejść przed domem uwięzionego bossa mafii. To kolejny taki incydent we Włoszech.

Prokuratura na Sycylii wszczęła dochodzenie w sprawie zdarzenia, do jakiego doszło w trakcie procesji religijnej w Wielki Piątek. Jej trasę zmieniono w ostatniej chwili, by przejść przed domem uwięzionego bossa mafii. To kolejny taki incydent we Włoszech.
Zdj. ilustracyjne /Christian Escobar Mora /PAP/EPA

Do zdarzenia doszło w miejscowości San Michele di Ganzaria koło Katanii. Duża grupa uczestników sugestywnej wielkopiątkowej procesji z wielką figurą ukrzyżowanego Jezusa, niesioną przez około 20 osób, odłączyła się od reszty wiernych i skierowała kroki pod dom bossa tamtejszego klanu cosa nostra, Francesca Ciccia La Rocca. Mężczyzna jest osadzony w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Choć, jak zauważono, nie doszło pod jego domem do oddania mu hołdu, co często zdarza się podczas takich procesji, uczestnicy zdarzenia zostali powitani brawami przez rodzinę mafijnego bossa.

Incydentem zajęła się natychmiast prokuratura, według której doszło do zakłócenia porządku publicznego - podały włoskie media.

W chwili, gdy doszło do incydentu, uczestniczący w procesji burmistrz miasteczka na znak protestu zdjął szarfę w kolorach włoskiej flagi, którą miał na sobie. Odcięli się od tego obecni tam miejscowy proboszcz i dowódca posterunku karabinierów.

(mal)