Amerykańska policja zatrzymała mężczyznę, który otworzył ogień w pobliżu czelni Santa Monica College w Kalifornii. Na razie nie wiadomo, kim jest zamachowiec i jakie były motywy jego działania.

Uczelnia, w pobliżu której doszło do strzelaniny, znajduje się w mieście Santa Monica na zachód od Los Angeles. Rzecznik lokalnej policji Richard Lewis oświadczył, że na razie nie może podać szczegółowych informacji na temat tego zdarzenia. Z kolei rzeczniczka kalifornijskiej policji drogowej powiedziała nadającej z Los Angeles telewizji KCBS, że otrzymano meldunek o uzbrojonym w kilka strzelb mężczyźnie, który ostrzelał jadące samochody i autobus.

Służby nie podają, ile dokładnie osób zostało rannych w strzelaninie. Na razie mówią tylko o "pewnej liczbie" poszkodowanych. Trójka z nich jest w stanie ciężkim.

Niedługo przed incydentem w pobliżu kampusu uczelni przebywał amerykański prezydent Barack Obama. Nie wiadomo, czy strzelanina miała związek z jego wizytą.

W jednym z domów, tuż obok miejsca, gdzie padły strzały, strażacy znaleźli dwa spalone ciała. Na razie nie wiadomo, czy ta sytuacja jest w jakikolwiek sposób powiązana ze strzelaniną.