Afganistan zbombardowany. Amerykanie, wspierani czynnie przez Brytyjczyków przystąpili do od dawna spodziewanych ataków odwetowych przeciwko saudyjskiemu terroryście Osamie bin Ladenowi i ukrywającym go Talibom. W Kabulu trwa nadzwyczajne posiedzenie ich rządu. Władze Talibów zdementowały rano informacje afgańskiej agencji, że w stolicy kraju w wyniku amerykańsko-brytyjskiego ataku zginęło 20 osób. Przyznano natomiast, że dwie osoby poniosły śmierć w Kandaharze.

Zaatakowane zostały główne miasta Afganistanu : stolica - Kabul, kwatery główne Talibów czyli Kandahar, a także Dżalalabad, Herat i Mazar-i-Sharif. Głównym celem były bazy terrorystycznej siatki bin Ladena al- Qaeda, a także stanowiska dowodzenia, komunikacji i obrony przeciwlotniczej rządzących Afganistanem Talibów. Naloty na cele w Afganistanie były precyzyjne i nie odnotowano ofiar wśród cywilów - tak twierdzi afgańska opozycja. Jak podała kontrolowana przez Talibów islamska agencja prasowa, zginęło ponad 25 osób w Kabulu i innych miastach, które były celem ataków. 10 osób zostało zabitych w sąsiedztwie kabulskiego lotniska, w dzielnicy Qasabah Khana. Kolejne 10 zginęło w pobliżu biur oficjalnego radia Szariat. Wśród zabitych jest pięciu członków islamskiej bojówki - zginęli w bazie wojskowej w Sheen Dand na zachodzie Afganistanu.

1. Odwet - minuta po minucie.

2. Siły Talibów.

3. Tomahawk, B-1B, B-52 w akcji.

4. Amerykańska armia w rejonie konfliktu

Kolejnych nalotów można spodziewać się w każdej chwili - powiedział generał Richard Myers, przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów Sił Zbrojnych USA. "Wiele innych operacji, które przeprowadzimy, mogą nie być tak widoczne, jak wczorajsze naloty" - dodał generał. Być może chodzi o prowadzone w całkowitej tajemnicy działania komandosów, mające doprowadzić do pojmania Osamy bin Ladena, oskarżanego o zorganizowanie zamachów w Nowym Jorku i Waszyngtonie.

W Kabulu na nadzwyczajnym posiedzeniu zebrały się władze Talibów. Jak twierdzi talibańskie ministerstwo informacji, tematem posiedzenia jest sytuacja w kraju. Talibowie kategorycznie zaprzeczyli doniesieniom, jakoby opozycja, czyli Sojusz Północny, korzystając z amerykańsko - brytyjskich ataków, zajęła jakieś terytoria.

Równocześnie z akcją militarną trwa operacja humanitarna. Dwa amerykańskie samoloty transportowe C-17 zakończyły nad ranem operację zrzutów pomocy humanitarnej nad Afganistanem - podano w komunikacie Pentagonu. Prowadzone przez całą noc zrzuty artykułów pierwszej potrzeby - głównie żywności i leków - stanowią jedynie wstęp do operacji pomocy dla cywilnej ludności afgańskiej. Na cel ten prezydent USA zapowiedział przekazanie w sumie trzystu dwudziestu milionów dolarów. Nie podano, w których punktach amerykańskie samoloty transportowe prowadziły zrzuty. Zdaniem AFP prawdopodobnie pomoc ta będzie koncentrować się w rejonach w pobliżu granicy afgańsko-pakistańskiej, gdzie zmierzają, bądź już koczują w bardzo trudnych warunkach cywile, uciekający przed wojną.

Przypomnijmy: odwetowe ataki ogłosił z Białego Domu prezydent USA George W. Bush "Precyzyjne dobranie celów tych ataków ma na celu uniemożliwienie terrorystom korzystania z baz na terenie Afganistanu, a także zmniejszenie wojskowych możliwości reżimu Talibów" – powiedział Bush. Prezydent podkreślił, że Talibowie mogli uniknąć odwetu, wystarczyło jedynie wydać Osamę bin Ladena, obarczanego przez USA odpowiedzialnością za zamachy terrorystyczne na Nowy Jork i Waszyngton z 11 września: "Dwa tygodnie temu postawiłem Talibom jasne i konkretne żądania: zamknijcie bazy terrorystów, przekażcie nam przywódców terrorystycznej siatki al-Qaeda i wypuście wszystkich przetrzymywanych cudzoziemców, Żadne z tych żądań nie zostało spełnione. Teraz Talibowie płacą za to cenę" – mówił amerykański przywódca. Bush podkreślił, że Ameryka nie działała jednostronnie, lecz miała ogromne poparcie wśród państw świata: "Ponad czterdzieści państw Bliskiego Wschodu, Afryki, Europy i Azji udostępniło nam swe przestrzenie powietrzne, lub prawo do lądowania na ich terenie. Inne podzieliły się z nami danymi wywiadowczymi. Działamy z woli i z poparciem świata" - mówił orezydent USA.

Czynnie w akcji odwetowej Stany Zjednoczone wsparła Wielka Brytania. Występując z orędziem do narodu, tuż po prezydencie Bushu, premier Tony Blair, podkreślił, że Londyn zapewnił Stanom wojskowe sojusznicze wsparcie: "Między innymi udostępniliśmy naszą bazę na wyspie Diego Garcia, samoloty zwiadowcze i nie tylko, a także okręty podwodne" – oświadczył Blair.

foto RMF

10:50