Minutę po północy czasu wschodnioamerykańskiego weszły w życie podwyższone stawki ceł na towary z krajów, z którymi Stany Zjednoczone, jak twierdzi ich administracja, mają deficyt handlowy. Wśród nich jest 20 proc. cła na produkty z Unii Europejskiej. Ale stawka dla Chin wynosi aż 104 proc. Prezydent USA Donald Trump kpiąco wypowiadał się o krajach, które rzekomo usilnie dobijają się do niego, chcąc negocjacji. Jak mówił, na układ pójdą także Chiny. "Działając w ostry sposób wobec Chin, Trump zmusza też Europę do podjęcia ostrego działania wobec Chin. To paradoks tej sytuacji" – mówi w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim na antenie internetowego Radia RMF24 Michał Bogusz, główny specjalista od Chin w Ośrodku Studiów Wschodnich.
Narracja partii komunistycznej mówi, że Chiny wstały z kolan i teraz już nie będą się nikomu kłaniały, że są na drodze do stania się supermocarstwem i w naturalny sposób zastąpią kończący się Zachód. Muszą postępować zgodnie ze swoją narracją polityczną i propagandą, więc nie mogą się ugiąć. Mamy do czynienia z sytuacją, w której żadna ze stron nie może ustąpić - tłumaczy Bogusz.
Według eksperta obie strony mają jeszcze czas na swobodną reakcję.
Jeżeli nie dojdzie do gwałtownego załamania się gospodarki w jednym lub drugim kraju, taka sytuacja może jeszcze trochę potrwać - przyznaje ekspert.
Teraz to już tylko symboliczne podnoszenie, bo kiedy przekroczyli próg 45 proc., jakikolwiek eksport do Stanów Zjednoczonych przestał się opłacać - informuje specjalista. Próg ten, jest maksymalną marżą przy większości sektorów chińskich eksporterów.
W drugą stronę działa to tak samo. Dochodzi do gwałtownego rozstania się obydwu gospodarek i obydwie strony będzie to bolało - zauważa. Pytanie pozostawia, w którym kraju szybciej nastąpi pogorszenie się sytuacji gospodarczej.
Każdy zapłaci w ten lub inny sposób za ten spór - mówi ekspert.
Unia Europejska i Polska jako część Unii Europejskiej, musi się zdecydować, w jakim kierunku będzie działała. Czy jako gospodarka eksportowa będzie próbowała utrzymać dostęp do amerykańskiego rynku, który jest z kolei rynkiem importowym, ale ze świadomością, że prawdopodobnie Trump postawi szereg warunków - wyjaśnia. Jednym z warunków, może okazać się podniesienie barier celnych wobec Chin, odizolowując tym samym Chiny od Europy.
Działając w ostry sposób wobec Chin, Trump zmusza też Europę do podjęcia ostrego działania wobec Pekinu. To paradoks tej sytuacji - komentuje Bogusz.
Republika Chińska, chcąc przekierować swój eksport, poniekąd zaleje swoimi towarami inne kraje. Aby do tego nie dopuścić, mogą się one również bronić, nakładając także bariery celne.
Strategia Pekinu może być nastawiona, na jak najszybsze doprowadzenie do poważnego kryzysu gospodarczego w USA.
Spodziewam się dalszego ograniczenia eksportu kluczowych surowców, podzespołów, tak, aby wywołać jak najszybciej szok cenowy i braki kluczowych produktów w amerykańskiej gospodarce - mówi ekspert.
Przykładem takich towarów mogą być metale ziem rzadkich, które Chiny rafinują na swoim terytorium.
Europa czy Zachód mogą stworzyć tę produkcję, ale to zajmie czas. Żeby nie dać Zachodowi czasu, musieliby uderzyć i odciąć Zachód jak najszybciej, żeby wywołać odpowiedni efekt szoku - opisuje Bogusz.
Spodziewam się, że będą działali w tym kierunku szybciej niż później - przyznaje.
Trudno w tej chwili prorokować, kto jest w gorszej sytuacji - mówi w internetowym Radiu RMF24 Michał Bogusz, główny specjalista w zespole chińskim Ośrodka Studiów Wschodnich.
Opracowanie: Julia Domagała