Wcześniejsze wybory parlamentarne na Ukrainie odbędą się najprawdopodobniej dopiero wiosną przyszłego roku. Tak wynika z wypowiedzi ukraińskich polityków, cytowanych przez media w Kijowie.

Zdaniem Tarasa Steckiwa, deputowanego bloku Nasza Ukraina – Ludowa Samoobrona, prezydent wybrał scenariusz całkowitego sparaliżowania parlamentu. W rozmowie z gazetą „Dieło” wytłumaczył, że Wiktor Juszczenko postanowił odłożyć wybory do wiosny przyszłego roku w nadziei na utopienie Tymoszenko w kryzysie gospodarczym, co ma nastąpić już zimą.

O tym, że wcześniejsze wybory parlamentarne na Ukrainie nie odbędą się, jak zapowiadano, do końca bieżącego roku, mówił również szef Kancelarii Prezydenta, Wiktor Bałoha. Dziś nie należy myśleć o wyborach. Naszym głównym zadaniem na 2008 rok jest stabilizacja sytuacji gospodarczej, a dopiero potem przyjdzie czas na myślenie, czy możliwe jest sformowanie nowych sojuszów politycznych w obecnym parlamencie - stwierdził w wywiadzie telewizyjnym.

Prezydent Juszczenko rozwiązał parlament na początku października, argumentując swą decyzję rozpadem prozachodniej koalicji Naszej Ukrainy – Ludowej Samoobrony z Blokiem Julii Tymoszenko. Stało się to po tym, jak ugrupowanie pani premier, we współpracy z Partią Regionów i komunistami, na początku września starało się ograniczyć kompetencje głowy państwa.

W reakcji na dekret o nowych wyborach Blok Tymoszenko robił wszystko, by do nich nie doszło: starał się zaskarżyć działania prezydenta w sądach, a także blokował posiedzenia parlamentu, który miał wydzielić pieniądze na wybory.

Ukraińscy komentatorzy twierdzą, że Wiktor Juszczenko zwalcza szefową rządu, gdyż obawia się, że przeszkodzi mu ona w pozostaniu na drugą kadencję na stanowisku szefa państwa. Według sondaży prezydent, którego poparcie oscyluje w granicach 5 procent, nie ma szans na reelekcję, ustępując w notowaniach zarówno Tymoszenko (ok. 20 proc. poparcia), jak i liderowi prorosyjskiej Partii Regionów Ukrainy, Wiktorowi Janukowyczowi (ponad 22 proc. poparcia).