Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton oraz komisarz UE ds. rozszerzenia i polityki sąsiedztwa Sztefan Fuele zabrali głos w sprawie uwolnienia na Białorusi dwóch więźniów politycznych - Andreja Sannikaua i Źmiciera Bandarenki. Ashton określiła ich mianem "wybitnych symboli" zaangażowania w sprawę demokratycznej i europejskiej Białorusi. Fuele uznał zaś ich uwolnienie za "fundamentalny pierwszy krok".

Ashton wyraziła zadowolenie z tego, że obaj opozycjoniści są wolni i będą mogli połączyć się z rodzinami i przyjaciółmi. Podkreśliła, że obaj byli skazani z przyczyn politycznych. Wystosowała także pisemny apel, wzywający władze Białorusi do bezwarunkowego zwolnienia wszystkich pozostałych opozycjonistów i usunięcia restrykcji w zakresie korzystania przez nich z praw obywatelskich i politycznych. Dodała, że z pewnością wpłynęłoby to na możliwość poprawy stosunków między UE a Białorusią.

Komisarz Fuele uznał, że oczekiwanie, iż białoruskie władze uwolnią opozycjonistów, było czymś naturalnym. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy szef państwa obiecał ułaskawić tych, którzy o to poprosili - dodał komisarz. Skrytykował jednak postępowanie władz, które poprzedziły zwolnienie z kolonii karnych Sannikaua i Bandarenki. Sądzę, że sprzeczne z zasadami współczesnej Europy i ludzką godnością jest zmuszanie ludzi do przyznawania się do czegoś, czego nigdy nie zrobili, kiedy ich jedyną zbrodnią było wyrażanie własnej opinii - podkreślił Fuele.

Komisarz przypomniał także stanowisko UE, która wielokrotnie podkreślała, iż na Białorusi wszyscy więźniowie polityczni muszą być zwolnieni i zrehabilitowani; dopiero wtedy Bruksela będzie mogła rozważyć normalizację stosunków z Mińskiem. Komisarz dodał, że uwolnienie opozycjonistów stanowi pierwszy krok, po którym powinny nastąpić następne.

Wnioski o ułaskawienie

Opozycjonista Źmicier Bandarenka, który został skazany na dwa lata kolonii karnej, został dziś zwolniony z ośrodka w Mohylewie. Wczoraj został ułaskawiony odbywający karę pięciu lat więzienia były opozycyjny kandydat na prezydenta Białorusi Andrej Sannikau, z którym Bandarenka współpracował. Obaj skierowali do prezydenta Alaksandra Łukaszenki prośby o ułaskawienie.

Bandarenka został skazany pod koniec kwietnia 2011 roku za udział w protestach po wyborach prezydenckich w grudniu 2010 roku. Jeszcze przed skierowaniem na odbywanie wyroku znalazł się w szpitalu więziennym z powodu poważnych problemów z kręgosłupem. Latem przeszedł w więzieniu operację kręgosłupa.

Pod koniec stycznia bieżącego roku zaostrzono mu warunki odbywania kary - m.in. zakazano leżenia w ciągu dnia i noszenia ortopedycznego obuwia. Jego żona uznała to za tortury. Na początku lutego Bandarenka podpisał prośbę o ułaskawienie.

5 kwietnia Łukaszenka oświadczył, że rozpatrzy sprawy tych więźniów, którzy sami napisali prośbę o ułaskawienie. Podejmiemy decyzję co do niektórych osób, które w końcu uznały zgubność swojego stanowiska i polityki wobec własnego państwa - powiedział wówczas.