Włoch Riccardo Privitera, który udając negocjatora polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej wyłudził z portugalskiego budżetu 8,3 mln euro, rozpoczął odbywanie kary więzienia w Portugalii. Spędzi w nim siedem lat. Mężczyzna został skazany już w listopadzie 2010 roku. W niejasnych okolicznościach opuścił jednak tymczasowy areszt. Był poszukiwany listem gończym i złapano go w lutym ubiegłego roku w Szwajcarii. Dopiero w marcu przewieziono go do Portugalii.

Privitera odsiedzi karę za oszustwa, fałszowanie dokumentów i wyłudzenie z budżetu Portugalii 8,3 mln euro. Pojawił się w środowisku oficerów portugalskiej armii pod koniec lat 90. jako przedstawiciel firmy handlującej bronią. Podawał się za włoskiego pułkownika w stanie spoczynku z bardzo dobrymi kontaktami w polskim wojsku oraz w spółkach powiązanych z przemysłem zbrojeniowym w Polsce.

W kwietniu 1999 roku oszust przekonał władze podlegających portugalskiemu ministerstwu obrony Zakładów Umundurowania i Wyposażenia Armii (OGFE) do udziału w rzekomym przetargu ogłoszonym przez MON w Warszawie na dostawę mundurów dla polskiego wojska. Sam miał pilotować sprawę i negocjować kontrakt ze stroną polską, której głównym reprezentantem według Privitery była firma Bumar.

W zamian za swoje pośrednictwo Włoch zainkasował w 2000 roku z portugalskiego budżetu kwotę 8,3 mln euro. Środki zostały wpłacone przez portugalskie ministerstwo obrony na konto spółki Talisman należącej do żony Privitery.

W trakcie trwającego od 2001 do 2010 roku procesu sądowego ujawniono, że Włoch wystawił kilkadziesiąt fałszywych dokumentów w języku polskim imitujących rzekomą korespondencję z władzami MON w Warszawie i kierownictwem Bumaru. Niemal wszystkie pisma zawierały błędy ortograficzne.

Próbował upozorować swoją śmierć

Po zniknięciu w 2010 roku próbował upozorować swoją śmierć. Zimą ubiegłego roku pod nazwiskiem swego brata opublikował w internecie nieprawdziwą informację o zgonie Riccardo Privitery. Jak zapewne niektórzy z was już wiedzą, mój brat odszedł z tego świata 11 stycznia 2013 roku o godzinie 3 nad ranem. Zmarł tak, jak chciał. Nie cierpiał wiele - napisał w internecie naciągacz.

56-letni Privitera pochodzi z Katanii. Biegle włada kilkoma językami obcymi. Poza włoskim obywatelstwem posiada też paszporty RPA, Wielkiej Brytanii oraz Izraela.

(MRod)