Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump na Twitterze w mocnych słowach odniósł się do wydarzeń z Syrii. Według grupy rebeliantów siły rządowe miały użyć broni chemicznej we wschodniej Gucie. W wyniku ataku miało zginąć 35 cywilów. Syryjskie media państwowe zaprzeczają, że doszło do takiego zdarzenia.

Wiele ofiar śmiertelnych, w tym kobiety i dzieci, bezmyślnego ataku chemicznego w Syrii. Miejsce, gdzie doszło do tego okrucieństwa jest zablokowane i otoczone przez armię syryjską, przez co jest całkowicie niedostępne dla świata zewnętrznego. Prezydent Putin, Rosja i Iran są odpowiedzialne za wsparcie "Bestii Assada" - napisał prezydent.

Trump wezwał też syryjskie władze do otwarcia terenu katastrofy dla pomocy humanitarnej. W kolejnym wpisie dodał, że według niego wojna w Syrii skończyłaby się już dawno temu gdyby jego poprzednik, Barack Obama postępował bardziej stanowczo.

To nie pierwsza reakcja Amerykanów na doniesienia z Guty. Wcześniej oświadczenie wydał Departament Stanu USA. 

Rosja ponosi odpowiedzialność za brutalne ataki na licznych Syryjczyków przy użyciu broni chemicznej - można było wyczytać w oświadczeniu.

Amerykański Departament Stanu poinformował, że doniesienia o masowych ofiarach rzekomego ataku bronią chemiczną w mieście Duma w Syrii, są "przerażające" i będą wymagały międzynarodowej odpowiedzi, jeśli zostaną potwierdzone.

Te raporty, jeśli zostaną potwierdzone, są przerażające i wymagają natychmiastowej odpowiedzi ze strony społeczności międzynarodowej - powiedziała rzeczniczka Departamentu Stanu USA Heather Nauert.

Powołując się na historię użycia broni chemicznej przez rząd prezydenta Syrii Baszara el-Asada, Nauert powiedziała, że rząd Assada i wspierająca go Rosja muszą być pociągnięte do odpowiedzialności, a "wszelkie dalsze ataki natychmiast uniemożliwione".

Rosja, ze swym niezachwianym poparciem dla reżimu, ostatecznie ponosi odpowiedzialność za te brutalne ataki - powiedziała Nauert.

W ostatnich atakach zginęło 70 cywilów w ciągu 24 godzin we wschodniej Gucie w pobliżu Damaszku - podało AFP w niedzielę.

(nm)