270 tys. przerw w dostawie prądu, uszkodzone domy i ogrodzenia, wyrwane z korzeniami drzewa i powalone linie wysokiego napięcia to pokłosie czwartkowych burz i tornada w Teksasie. Krajowa Służba Pogodowa (NWS) rozpoczęła ustalanie wielkości szkód.

NWS wciąż ocenia wielkość zniszczeń po burzach, które nawiedziły w czwartek wieczorem część Teksasu. Dotychczas potwierdzono tam tylko jeden przypadek tornada, które uderzyło w hrabstwo Hopkins.

Według lokalnej gazety "Start-Telegram" w Fort Worth, w mieście Pickton, w hrabstwie Hopkins doszło do uszkodzeń domów i drzew.

Ucierpiało też miasto Weatherford. Chociaż nie odnotowano tam tornada, silne wiatry powalały duże drzewa i zrywały linie energetyczne. Uszkodzony został m.in. dach ratusza, a z dwóch kompleksów mieszkalnych ewakuowano ludzi. Odwołano zajęcia w szkołach.

Meteorolog Daniel Huckaby poinformował o silnych wiatrach, dochodzących w czwartkowy wieczór do ok 130 km/godz., w Dallas-Fort Worth Metroplex.

Ogólnie rzecz biorąc, szkody z burzy nie były aż tak groźne, jak mogłyby być. Zważywszy na wszystko radziliśmy sobie całkiem dobrze - wyjaśnił Huckaby.

"Start-Telegram" powołując się na zakłady energetyczne wyliczył, że w piątek przed południem prądu było wciąż pozbawionych w regionie co najmniej 85 tys. klientów tych zakładów m. in. w hrabstwach Tarrant i Dallas.

W Fort Worth przewrócił się na drodze 18-kołowy pojazd. Łącznie zgłoszono tam z powodu burzy 21 wypadków. Cztery osoby trafiły do szpitali.

Zgodnie z raportami policji w North Richland Hills, w całym hrabstwie Tarrant, wystąpiły przerwy w dostawach prądu. Dyspozytorzy pogotowia ratunkowego odebrali w czwartek ponad 400 zgłoszeń w ciągu trzech godzin. Zauważono duże drzewa wyrwane z korzeniami, a także uszkodzenia niektórych będących w budowie domów.