Już trzeci dzień trwają poszukiwania samolotu linii AirAsia ze 162 osobami na pokładzie, który najpewniej spadł do morza u wybrzeży Indonezji. Obszar poszukiwań zwiększono poza pierwotny tor lotu maszyny. USA wysłały tam okręt wojenny. Zbadane zostaną również plamy ropy, które zauważono wczoraj w miejscu, gdzie mógł spaść samolot. Jak pisze agencja Reutera, to, co wyglądało na jedną z plam okazało się jednak rafą koralową.

Szef indonezyjskiej agencji ratowniczej Bambang Soelistyo powiedział lokalnej stacji telewizyjnej, że obszar poszukiwań między Sumatrą a Borneo zostaje zwiększony. Władze zaczną też przeszukiwać wyspy w regionie oraz indonezyjską stronę Borneo. Dotychczas poszukiwania wraku koncentrowały się na Morzu Jawajskim.

USA wysyła okręt wojenny

Obszar o powierzchni 10 tys. mil kwadratowych, na którym może znajdować się wrak samolotu, przeszuka dziś co najmniej 30 statków i 21 samolotów z Indonezji, Australii, Malezji, Singapuru i Korei Południowej. Morze ma tam jedynie od 50 do 100 metrów głębokości, co może ułatwić znalezienie samolotu, którym podróżowali głównie Indonezyjczycy. 

Amerykańskie wojsko poinformowało, że niszczyciel rakietowy USS Sampson dotrze dzisiaj. Jesteśmy gotowi nieść wszelką pomoc Indonezji - powiedział rzecznik Pentagonu Mark Wright. Pomoc zaoferowały też Francja, Wielka Brytania, Indie i Japonia.

Chińskie ministerstwo obrony poinformowało, że wysłało okręt wojenny na Morze Południowochińskie, a samoloty przygotowują się do operacji poszukiwawczej.




Wrak prawdopodobnie spadł do morza

Airbus A320 należący do taniego przewoźnika AirAsia zniknął z radarów o godz. 6.17 (0.17 czasu polskiego) w niedzielę, lecąc w gęstych chmurach burzowych z indonezyjskiego miasta Surabaja do Singapuru. W momencie utraty łączności samolot znajdował się najprawdopodobniej nad Morzem Jawajskim, między wyspami Borneo i Jawa. Soelistyo wyraził przypuszczenie, że wrak prawdopodobnie spadł do morza.

Nadal tajemnicą jest, co stało się z Airbusem A320-200. Kilka minut przed zarejestrowaniem ostatniego namiaru z radaru pilot prosił indonezyjskich kontrolerów lotów o zgodę na wzniesienie się wyżej, by ominąć chmury.

W internetowych dyskusjach piloci koncentrują się na niepotwierdzonych danych z innego radaru, sugerujących, że maszyna wznosiła się zbyt wolno jak na trudne warunki pogodowe, które wówczas panowały.

(mal)