Jeśli nie będzie reakcji polskich władz na nasze wnioski ws. praworządności, nie będziemy mieli innej opcji jak użycie dostępnych instrumentów w przyszłości - poinformował wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans na posiedzeniu komisji sprawiedliwości Parlamentu Europejskiego. Jak podkreślił, Komisja chce bezpośrednio rozmawiać z polskim rządem na temat praworządności. Timmermans poprosił też, by nie myśleć, że prowadzi misję przeciwko Polsce.

Jeśli nie będzie reakcji polskich władz na nasze wnioski ws. praworządności, nie będziemy mieli innej opcji jak użycie dostępnych instrumentów w przyszłości - poinformował wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans na posiedzeniu komisji sprawiedliwości Parlamentu Europejskiego. Jak podkreślił, Komisja chce bezpośrednio rozmawiać z polskim rządem na temat praworządności. Timmermans poprosił też, by nie myśleć, że prowadzi misję przeciwko Polsce.
Frans Timmermans /STEPHANIE LECOCQ /PAP/EPA

Timmermans wymieniał podczas debaty zastrzeżenia, jakie KE ma do projektów reform sądownictwa w Polsce. Wskazał, że KE zwracała się do polskich władz, by wycofały się z niektórych proponowanych zmian w sądownictwie, które zdaniem KE są niezgodne z zasadami praworządności.

O to prosimy władze Polski i jeśli nie będzie żadnej reakcji na te nasze prośby czy wnioski - to nie jest tylko to, czego domaga się KE, tego też domagają się inne organizacje - jeśli nie będzie reakcji na te wnioski, to nie będzie innych opcji, niż wykorzystanie w przyszłości dostępnych nam instrumentów - powiedział Timmermans. Dodał, że nie chce mówić, jakie instrumenty ma na myśli.

Timmermans powiedział, że pomimo wystosowania od lipca do polskich władz czterech pism, musi "z żalem poinformować, że zaproszenia nie zostały przyjęte". Nasza wymiana informacji ogranicza się do wymiany pism, ale zaproszenie nadal obowiązuje. Mamy nadzieję, że będziemy mogli rozpocząć dialog, rozmawiając bezpośrednio - oświadczył.

"Nikt nie chce stawiać Polski do kąta"

Timmermans przyznał, że kiedy temat praworządności w Polsce był poruszany na spotkaniach przedstawicieli państw członkowskich w Radzie UE, pojawiło się poparcie większości państw członkowskich dla stanowiska KE. Cała koncepcja zakładająca, że jest jakiś szaleniec w Komisji Europejskiej, który zajmuje się sprawą Polski, mija się z rzeczywistością - oświadczył.

Większość państw członkowskich, która porusza temat Polski, robi to z zaniepokojeniem, ale w sposób zakładający współpracę. Nie chcą Polski w żaden sposób karać, ale zachęcić do odejścia od tej drogi, a dojścia do tego miejsca, w którym powinna się znaleźć - w sercu Europy jako jedno najważniejszych państw członkowskich - mówił Timmermans.

Bardzo proszę przestać myśleć, że ja prowadzę jakąś misję przeciwko Polsce. Jeśli jest ktokolwiek, kto w czasie swojej kariery walczył o Polskę i jej miejsce w Europie, to ja w wielu różnych wymiarach - powiedział. Dodał, że nikt nie chce "stawiać Polski do kąta", ale temat praworządności pojawia się dlatego, że inne kraje "martwią się o Polskę".

Co chce zrobić Bruksela?

Z wystąpienia Timmermansa wyłania się konkretny kalendarz działań, które Bruksela zamierza podjąć wobec Polski. Komisja Wenecka ma przedstawić swoją opinie na temat projektów polskich ustaw o sądownictwie w grudniu. Są przecieki, że będą to uwagi krytyczne. To oznacza, że już w styczniu Bruksela może przejść do uruchomienia artykułu 7. Traktatu Unii, który w końcowej fazie oznacza sankcje. 

Timmermans mówił o użyciu "dostępnych środków". Na razie - KE chciałaby uruchomić pierwszy etap, czyli doprowadzić do stwierdzenia systemowego zagrożenia praworządności. Do tego potrzeba zgody 22k rajów. Belgijska eurodeputowana z grupy konserwatywnej broniła Polski i zarzuciła KE, że bije Polaków po palcach, a Hiszpanów pozostawia w spokoju.

(MN)