Kilkudziesięciu artystów spacerowało ulicami Moskwy, ciągnąc lub pchając na wózkach swoje obrazy, rzeźby i inne dzieła. Towarzyszyło im około tysiąca miłośników sztuki współczesnej. Akcję "Koczujące muzeum sztuki współczesnej" zorganizowali artyści sympatyzujący z antyputinowską opozycją.

Akcja odbyła się za zgodą stołecznych władz. Wśród jej inicjatorów jest m.in. obrońca praw człowieka Jurij Samodurow, były dyrektor Centrum i Muzeum im. Andrieja Sacharowa w Moskwie.

W ich zamyśle miała ona nawiązywać do spaceru pisarzy, muzyków i dziennikarzy, którzy w zeszłą niedzielę, nie prosząc nikogo o zezwolenie, wyszli na ulice stolicy, aby wspólnie sprawdzić, czy jej mieszkańcy mają prawo spacerować po mieście bez zgody władz. Przyłączyło się do nich około 10 tys. ludzi. Policja nie interweniowała.

Tamta manifestacja była odpowiedzią na masowe aresztowania uczestników podobnych "spacerów", organizowanych od 6 maja przez opozycję w Moskwie w proteście przeciwko powrotowi Władimira Putina na Kreml.

Władze Moskwy twierdzą, że sobotni spacer artystów były jednym z punktów programu akcji Noc Muzeów. Dyrektor stołecznego Departamentu Kultury Siergiej Kapkow, który był wśród spacerujących, ocenił, że pochód ten nie miał żadnego podtekstu politycznego. "Kultura i sztuka, to więcej niż polityka" - oznajmił.

Innego zdania był Samodurow, który oświadczył, że polityczne zabarwienie spacerowi artystów nadały aresztowania opozycjonistów w Moskwie oraz zeszłotygodniowa akcja pisarzy, muzyków i dziennikarzy.

Wśród zaprezentowanych eksponatów był m.in. tron z pinezkami, złote rybki spełniające życzenia, krzesło sprawiedliwości z gilotyną, kartonowy czołg na kółkach z napisem "Pokój światu" i portret mężczyzny w koszulce z liczbą "31" na piersiach. To ostatnie dzieło nawiązywało do rozpędzanych przez moskiewską policję wystąpień opozycji w obronie prawa do zgromadzeń, zapisanego w artykule 31 Konstytucji Federacji Rosyjskiej.