Francuski sąd apelacyjny zniósł nałożony na Dominique'a Strauss-Kahna zakaz rozmów z mediami na temat tzw. afery hotelu Carlton w Lille. W marcu były szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego usłyszał w tej sprawie wstępne zarzuty udziału w "stręczycielstwie w zorganizowanej grupie przestępczej". Jeśli zostanie uznany winnym, grozi mu do 20 lat więzienia.

Ostatnio podano ponadto, że Strauss-Kahn jest podejrzewany również o udział w zbiorowym gwałcie.

63-letni były szef MFW zaprzeczał wszystkim oskarżeniom i tłumaczył, nie wiedział, iż kobiety, które spotykał między 2010 a 2011 rokiem podczas tzw. libertyńskich wieczorów w Lille, Paryżu i Waszyngtonie, były prostytutkami.

Może rozmawiać z mediami

Wczoraj sąd apelacyjny w Douai na północy Francji orzekł, że Strauss-Kahn może rozmawiać na temat afery z mediami. Nadal nie będzie mógł się jednak kontaktować ze świadkami.

Jego prawnik Henri Leclerc jest zdania, że zakaz rozmów z mediami był "zbędny, dokuczliwy i niezgodny z prawem". Adwokaci Strauss-Kahna oskarżają m.in. media o to, że próbują zniszczyć ich klienta.

Nie pierwsza taka afera

Afera hotelu Carlton została ujawniona w październiku ubiegłego roku, gdy policja zatrzymała w Belgii jednego z domniemanych szefów siatki stręczycieli, właściciela domów publicznych Dominique'a Alderweirelda. W czasie śledztwa przesłuchiwane w tej sprawie osoby podały nazwisko Strauss-Kahna jako jednego z uczestników "libertyńskich wieczorów" w Paryżu i Waszyngtonie, organizowanych przez przestępczą siatkę, która siedzibę miała w Lille, m.in. w tamtejszym hotelu Carlton.

Afera hotelu Carlton to nie pierwszy taki kłopot Strauss-Kahna. 14 maja zeszłego roku ówczesnego szefa MFW zatrzymano na nowojorskim lotnisku im. Johna F. Kennedy'ego i aresztowano w związku z zarzutem napaści seksualnej na hotelową pokojówkę Nafissatou Diallo. Później Strauss-Kahn trafił do aresztu domowego. Ostatecznie zarzuty przeciwko niemu wycofano z powodu wątpliwości co do wiarygodności pokojówki.

Skandal doprowadził jednak do tego, że Strauss-Kahn zrezygnował z pełnienia obowiązków dyrektora zarządzającego MFW. Wcześniej uchodził we Francji za faworyta w zbliżających się wyborach prezydenckich.