Dwóch włoskich pilotów wojskowych zginęło w środę w katastrofie samolotu szkoleniowego. Do tragedii doszło w rejonie miasta Sabaudia w stołecznym regionie Lacjum. O zdarzeniu poinformowały w środę m.in. włoskie media.

Włoska agencja ANSA pisze, że samolot wystartował o godz. 8:00 w celu odbycia lotu treningowego i niecałe pół godziny później zniknął z radarów.

Maszyna T-260 B runęła na ziemię w rejonie parku narodowego Circeo i stanęła w płomieniach.

We wraku znaleziono ciała pilota wojskowego i dowódcy z eskadry w Latinie (48-letniego pułkownika Simone Mettiniego, który leciał jako instruktor) oraz 19-letniego Lorenzo Nucheliego, ucznia-pilota przechodzącego szkolenie.

Samolot nie miał czarnej skrzynki

Przyczyna wypadku nie jest znana. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura.

Ekspert wojskowy cytowany przez ANSA wskazał, że samolot T-260 B nie jest wyposażony w czarną skrzynkę i dopiero wysoce techniczne śledztwo pozwoli zrekonstruować przebieg zdarzenia.

Wiadomo jednak, że płk Mettini był doświadczonym pilotem i instruktorem. Mężczyzna miał żonę i dwójkę dzieci. Dla 19-letniego Lorenza Nucheliego, którego ojciec również jest wojskowym, był to 11. lot treningowy.

Napływają kondolencje

Kondolencje rodzinom ofiar złożyli m.in. prezydent Włoch Sergio Mattarella czy premier Giorgia Meloni.

Szef polskiego MON Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał kondolencje za pośrednictwem platformy X.

"Śmierć naszych sojuszników jest stratą dla naszej społeczności" - napisał, kierując wyrazy współczucia na ręce ministra obrony Włoch Guida Crosetto.

Burmistrz miasteczka Serrone, z której pochodził 19-letni adept, przypomniał, że od najmłodszych lat wykazywał się on altruizmem, angażując się m.in. w obronę cywilną. Samorządowiec ogłosił, że w dniu pogrzebu chłopaka będzie obowiązywać żałoba.