Rzecznik rosyjskiego Gazpromu twierdzi, że kilka lat temu w Bałtyku przy rurach gazociągu Nord Stream 1 znaleziono podwodny dron NATO do rozbrajania min. Transport gazu miał zostać wówczas wstrzymany.

Jak podaje agencja TASS, w wywiadzie dla telewizji Rossija-24 rzecznik gazowej firmy Siergiej Kuprianow mówił, że w listopadzie 2015 roku dron typu SeaFox został znaleziony na dnie, na głębokości 40 metrów, pomiędzy dwoma rurami gazociągu.

Według rzecznika, wstrzymano wtedy transport gazu, dron wydobyła szwedzka armia. Według Siergieja Kuprianowa, NATO wówczas wyjaśniało, że urządzenie zostało zagubione podczas ćwiczeń.

SeaFox to wodowany z pokładu okrętów lub ze śmigłowców podwodny dron. W zależności od wersji może być zdalnie sterowany lub poruszać się autonomicznie. Niewielkie, półtorametrowe urządzenie, dzięki reflektorowi i kamerze wykrywa miny, a następnie potrafi zneutralizować podwodne ładunki.

Rosja sugeruje, że za niedawnym wysadzeniem gazociągów Nord Stream stoją państwa NATO. Według źródeł na Zachodzie to raczej sami Rosjanie zniszczyli swoje gazociągi, by wzmóc energetyczny nacisk na Europę.

"Nie ma wątpliwości, że to eksplozje"

Pod koniec września odkryto wyciek gazu z dwóch gazociągów Nord Stream na Morzu Bałtyckim. Do wycieków doszło w jednym miejscu w gazociągu Nord Stream 2 na południowy wschód od duńskiej wyspy Bornholm oraz w dwóch miejscach w gazociągu Nord Stream 1 na północny wschód od Bornholmu.

Stacja pomiarowa szwedzkiej Narodowej Sieci Sejsmologicznej (SNSN) zarejestrowała w poniedziałek dwie silne podwodne eksplozje na obszarach, gdzie stwierdzono wycieki. "Nie ma wątpliwości, że to eksplozje" - zaznaczył Bjoern Lund z SNSN. Spółka Nord Stream AG potwierdziła we wtorek wyciek, który "pozwala założyć fizyczne zniszczenie rury".

W czwartek 29 września poinformowano o czwartym wycieku z uszkodzonych rurociągów. Znajdywał się on w szwedzkiej wyłącznej strefie ekonomicznej. Przesył NS 1 wstrzymała Rosja, a NS 2 jest gotowy do eksploatacji, ale nie został uruchomiony.