Czynnik ludzki, błąd pilota, trudne warunki pogodowe, awaria samolotu - to kilka wersji możliwych przyczyn katastrofy rosyjskiego tupolewa. Jak podkreśla rosyjski prokurator Władimir Markin, aby zidentyfikować ofiary wypadku niezbędna będzie ekspertyza DNA.

Tu-134 leciał z Moskwy do Pietrozawodska na północnym zachodzie Rosji. Maszyna rozbiła się o godz. 23.40 czasu lokalnego w poniedziałek (godz. 21.40 czasu polskiego).

Na pokładzie były 52 osoby, w tym dziewięciu członków załogi. W katastrofie zginęły 44 osoby. Osiem przeżyło wypadek, są jednak w bardzo ciężkim stanie. Wśród ocalonych jest m.in. dwójka rodzeństwa. Ich matka zginęła.

Samolotem leciało czterech cudzoziemców oraz czteroosobowa rodzina z podwójnym obywatelstwem: Rosji i USA. Wśród pasażerów znajdował się Szwed, Holender i dwóch Ukraińców.

Wśród ofiar wypadku Tu-134 są przedstawiciele trzech firm jądrowych - podał portal Newsru.com. W tragedii zginęło niemal całe kierownictwo EDO HydroPress, który jest częścią Rosatomu - państwowej korporacji zarządzającej energetyką nuklearną w Rosji. Tu-134 lecieli też inni przedstawiciele firmy: zastępca dyrektora firmy i dwaj najważniejsi projektanci. Zginął również główny technolog OKBM i szef Atomenergomash. Wszyscy przedstawiciele firm jądrowych lecieli na spotkanie organizowane przez koncern Petrozavodskmash.