W środę gruzińska zjednoczona opozycja zamierza obalić prezydenta Saakaszwilego - takie słowa członków opozycji pod przewodnictwem byłej szefowej parlamentu Nino Burdżanadze cytują rosyjskie media. W sobotę w Gruzji demonstrowało kilkanaście tysięcy ludzi, doszło do starć opozycji z policją. Burdżanadze ogłosiła, że rewolucja się rozpoczęła.

Prezydent Saakaszwili to wciąż wróg numer jeden. Tajemnicą poliszynela jest, że Rosja wspiera wszelkie protesty przeciwko prezydentowi Gruzji. Jak donosi Russkaja Służba Nowostiej, szef parlamentarnej frakcji "Silna Gruzja" Gija Tortładze oskarża wprost, że wystąpienia demonstrantów finansuje Rosja, bo szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow obiecał gruzińskiej opozycji pomoc, także materialną. Jednak rosyjscy politolodzy są ostrożni.

Na łamach "Komsomolskiej Prawdy", znany kremlowski jastrząb Konstantin Zatulin twierdzi, że to Zachód rozdaje karty w Gruzji i to jedynie na Zachodzie może zapaść decyzja o zmianie gruzińskiego prezydenta. A Siergiej Markow podkreśla, że opozycja i władza w Gruzji mają podobne poparcie i obecna fala protestów może nie przynieść żadnych rezultatów.