​Holenderski rząd całkiem poważnie zajmuje się św. Mikołajem i jego świtą. Minister sprawiedliwości Ard van der Steur napisał nawet list - wprawdzie nie do - ale o św. Mikołaju i jego pomocniku.

​Holenderski rząd całkiem poważnie zajmuje się św. Mikołajem i jego świtą. Minister sprawiedliwości Ard van der Steur napisał nawet list - wprawdzie nie do - ale o św. Mikołaju i jego pomocniku.
Święty Mikołaj i Czarny Piotruś /REMKO DE WAAL /PAP/EPA

Minister napisał, że świąteczne uroczystości "powinny stanowić frajdę dla wszystkich dzieci, dlatego rząd jest za tym, aby szły z duchem czasu". Chodzi o postać Czarnego Piotrusia, pomocnika św. Mikołaja, która od kilku lat budzi w Holandii wielkie kontrowersje.

Problem w tym, że tradycyjnie to czarnoskóry, niezbyt rozgarnięty psotnik. W związku z czym niektórzy uznali, że to rasizm i dyskryminacja. Od kilku lat w Holandii organizowane są nawet manifestacje przeciwników Czarnego Piotrusia i kontrmanifestacje - jego zwolenników. Niektóre stacje telewizyjne nadające programy dla dzieci zakazały przedstawień tej postaci, inne dołączyły Białego Piotrusia a nawet dziewczynkę. Podobnie uczyniły niektóre supermarkety. Obecnie naciska się na fakt, że Czarny Piotruś pobrudził się sadzą z komina i stąd jego kolor.

Zagorzali wielbiciele autentycznego Zwarte Pieta twierdzą, że to postać wręcz historyczna, bo nawiązuje do  średniowiecznych Maurów, którzy zamieszkiwali Półwysep Iberyjski skąd przyjeżdża rok rocznie Św. Mikołaj (do Holandii i Belgii św. Mikołaj przypływa statkiem parowym z Hiszpanii). Dowodzą, ze tacy Maurowie mogli znajdować się w otoczeniu biskupa Mikołaja, który później stał się świętym. 

Trochę innego zdania niż minister sprawiedliwości jest premier Mark Rutte, który przyznał, że lubi Czarnego Piotrusia i dodał, że rząd powinien się skupić na poważniejszych problemach.

(az)